Moim małym interesem jest hodowla psów rasowych. Od kilku lat sprzedaję rasę golden retriever i jak na razie wszystko jest w porządku. Ceny są niewygórowane, dobry szczeniak trafia do kupującego za 25 tys. Kwota ta obejmuje nie tylko zwierzę, a również jest paszport ze szczepieniami, rodowód i świadectwa zdrowia. Dlatego szczenięta są chętnie kupowane: rasowi rodzice są zdrowi, nie oszczędzam na nich, więc kupujące szybko zaczęli mnie polecać innym.
Ostatni szczeniak
Jakoś tak się stało, że wszystko poszło nie tak jak chciałam.
Mój mąż i ja musieliśmy wyjechać, pilnie i na dość długi czas. A w miocie był jeszcze jeden szczeniak, którego nikt nie zabierał, tak czasami się dzieje.
Oczywiście zabraliby go później, ale za kilka miesięcy będzie już dorosły. Nie chodzi nawet o pieniądze, ale o szkolenie i przyzwyczajenie. Ze sobą również nie mogliśmy go zabrać, więc postanowiłam oddać maleństwo za symboliczną stówkę.
Oczywiście komukolwiek z zainteresowanych osób.
Ale przynajmniej będę spokojna: zwierzę będzie w dobrych rękach. A prezenty od losu z rabatem w 25 tysięcy są rzadkie, więc kupujący miał się znaleźć dość szybko.
Zamieściłam ogłoszenie na stronie internetowej - i wieczorem problem został rozwiązany: szczeniak trafił do szczęśliwej rodziny.
Co się stało po trzech miesiącach
Mój mąż i ja załatwiliśmy wszystkie niezbędne sprawy i bezpiecznie wróciliśmy do domu. Planowaliśmy już kolejne krycie, nie myśląc o poprzednich szczeniętach.
Ale nagle pojawił się były klient, który kupił szczeniaka za stówkę, zadzwonił do drzwi, z jakiegoś powodu nie zapisał numeru do nas.
Od razu zaczęłam się denerwować, pierwsza rzecz, o której pomyślałam: chce zwrócić szczeniaka. Nigdy nie wiadomo, może pies nie odpowiada, to też jest prawdopodobne. Te drogie psy są brane po dokładnym przemyśleniu, a tu nastąpiła spontaniczna decyzja.
A może zachorował?
Może coś z genetyką?
A może kogoś ugryzł?
To był pierwszy raz, kiedy kupujący pojawił się na progu, więc bardzo się przestraszyłam. On nagle się uśmiechnął, wyciągnął kopertę i wręczył mi.
- Po co? Nie umawialiśmy się na nic, co to są za pieniądze?
Mężczyzna wyglądał na zdenerwowanego, uparcie wręczał mi kopertę. Oczywiście zaprosiłam go, żeby wszedł i wyjaśnił, co się stało.
Historia okazała się prosta, smutna - i jednocześnie piękna.
Jego matka zmarła sześć miesięcy temu. A ojciec, monogamista, nie wyobrażał sobie życia bez żony. Dużo starszy, był pewien, że umrze jako pierwszy, ale stało się zupełnie inaczej. Był przygnębiony, tęsknił, próbował pić, a potem odmawiał jedzenia.
Był osłabiony, a syn nie od razu zdał sobie z tego sprawę, więc należało zawieźć ojca do szpitala, aby dobrze zaczął się odżywiać i szybciej wracał do zdrowia.
Lekarze niewiele mogli zrobić i kręcili głowami:
- Proszę zrozumieć, że pomagamy tym, którzy chcą żyć... Pana ojciec nie próbuje wyzdrowieć. Nie mamy prawa do karmienia na siłę.
Syn zabrał go do siebie. Ale ani wnuki, ani rozmowy nie pomogły. Nie pójdę na spacer, nie chce jeść...
Siedział sam przez cały dzień, podczas gdy syn i jego żona byli w pracy. Wnuk nie rozumiejąc sytuacji nie chciał siedzieć z dziadkiem.
Pomyśleli więc o psie, aby pod pretekstem dziadek musiał wychodzić z domu na świeże powietrze. Potem pojawił się retriever, a gdzie znaleźć jeszcze bardziej milszego i łagodniejszego psa? Są najbardziej towarzyskie, nawet dzieci można im zaufać.
Na początku pies irytował ojca. Ale syn był już z tego zadowolony: są pewne emocje, pragnienia. Nawet jeśli jest to chęć sprawienia by „zniknął”. Archie nie zauważał narzekania, był zadowolony z jakiejkolwiek komunikacji. Podchodził przy każdej okazji, retrievery nie mogą obejść się bez miłości.
A potem zaszła poważna zmiana. Najpierw ojciec był zirytowany, potem zaczął rozmawiać ze szczeniakiem, czasem głaskał go... Ale stopniowo zaczął go zabierać na spacery.
Po pewnym czasie zapisał się z nim na szkolenie.
Do biblioteki również, by wypożyczać książki o psach.
Nowa tradycja
I tak mężczyzna przyniósł mi te pieniądze w podziękowaniu za swojego ojca, który znalazł nowy sens i radość życia. Znalazł tematy do rozmowy z wnukami. Wrócił apetyt i zdrowie.
Wtedy pomyślałam: należy tak robić, od czasu do czasu oddawać szczeniaka za symboliczne pieniądze. Może on stanie się dla kogoś zbawieniem?
Główne zdjęcie: optim1stka.ru