Czwartkowy poranek dla Gabrysi nie należał do udanych. Najpierw zawinił telefon - budzik nie zadzwonił o wyznaczonej godzinie. Dobrze, że sąsiedzi mają dwa psy, które zawsze szczekają o wpół do ósmej rano. Zazwyczaj jest niezadowolona, zwłaszcza w weekendy, ale dziś postanowiła przynieść im kilka kości ze sklepu zoologicznego. Jako podziękowanie.

Kolejnym problemem był korek, przez który Gabrysia straciła cenne minuty pozostałe do rozpoczęcia pracy. Musiała zadzwonić do szefa i powiedzieć mu, że się spóźni, ale usłyszała mnóstwo niezadowolenia z jego strony. Wyglądało na to, że będzie musiała zmienić pracę...

Później zepsuł się laptop, na którym przechowywany był prawie gotowy projekt. Nie, na pendrive była wersja robocza, ale ile czasu zajęłoby doprowadzenie wszystkiego do końca?

Szef tak krzyczał, że aż szyby się trzęsły! Najbardziej frustrujące w tej sytuacji było to, że laptop został zepsuty przez szefa, poprzez wylanie na niego gorącej kawy... nie, zdecydowanie trzeba zmienić pracę!

- Jest już ciemno - stwierdziła dziewczyna, zapisując projekt zarówno na pendrive, jak i na serwerze w chmurze. Została o dodatkowe trzy godziny i z przerażeniem myślała o „powrocie do domu”. Padał deszcz, było zimno, a nawet fruwały płatki śniegu! Natomiast do przystanku autobusowego trzeba było kawałek dojść.

Gdy z tęsknotą wpatrywała się w drzwi klatki schodowej, gdy zostało jedynie dziesięć metrów, los dał jej kolejnego kopa w tyłek. Potknęła się i upadła prosto na chodnik.

- Co za okropny dzisiaj dzień!

Z trudem się podniosła i sycząc z bólu, spojrzała pod nogi, próbując się zorientować, co spowodowało jej upadek. Coś zalśniło w świetle latarni i ze zdziwieniem rozpoznała w tym ogromny wisiorek, przypuszczalnie wykonany ze złota.

- Jest ciężki - podrzuciła kilka razy biżuterię w dłoni, po czym rozejrzała się w nadziei na znalezienie jego właściciela. - Dobrze, opublikuję post w Internecie, zobaczymy czy znajdę właściciela.

******

„Przy ulicy Słowackiego znaleziono złoty wisiorek ze zdjęciem w środku. Właścicielu! Napisz do mnie wiadomość na numer 8923******* i po podaniu mi napisu (wygrawerowanego z tyłu), umówimy się na spotkanie”.

Zadowolona dziewczyna dołączyła zdjęcie biżuterii i opublikowała post. Wygląda na to, że wyszło całkiem ładnie i nietypowo. Warto też poprosić znajomych o repost, dzięki czemu jest większa szansa na znalezienie prawdziwego właściciela tej drogiej biżuterii.

Nowy dzień. „Ukochany” szef dał jej rano zastrzyk energii i pozytywnego nastroju do tego stopnia, że Gabrysia złożyła wypowiedzenie. Jest dobrym pracownikiem, na jej zawód jest zapotrzebowanie i nie będzie miała problemów ze znalezieniem pracy. Aby nie pracować jeszcze przez dwa tygodnie, postanowiła od jutra pójść na zwolnienie lekarskie.

Do lunchu Gabrysia miała dwadzieścia wiadomości od nieznajomych, z których każdy twierdził, że wisiorek należy do niego.

Napis?

Wysyłała tę wiadomość do każdej osoby. Dostawała różne odpowiedzi... Ale żadnej poprawnej. Nikt nie mógł odgadnąć napisu.

- Ładny wisiorek, - koleżanka zajrzała do telefonu Gabrysi. - Sprzedajesz go?

- Nie, szukam właściciela - szybko zgasiła ekran. To zachowanie kobiety strasznie ją wkurzyło. Co jeśli miałaby coś bardzo osobistego? - Znalazłam go wczoraj wieczorem.

- Zostaw go sobie! Sprzedasz go i zrobisz długo oczekiwany remont - Anka spojrzała na dziewczynę, jakby była głupia. - Takie prezenty należy przyjmować, a nie zwracać. Zwłaszcza, że z wyglądu wisiorek był strasznie drogi.

- Nie mogę tego zrobić, należy do kogoś i nie przyniesie mi szczęścia.

Anka przewróciła oczami i odeszła, mrucząc do siebie, że na pewno znalazłaby zastosowanie dla tej cudzej rzeczy...

******

„Dzień dobry, Gabriela. Znaleziony przez Panią wisiorek należy do mojej babci i jest ona bardzo smutna, że zniknął. Moi siostrzeńcy wykradli go z pudełka, żeby pochwalić się znajomym i zgubili.

Napis jest bardzo prosty - tylko niebo nad nami. Nikt nie wie dokładnie, co mój dziadek miał na myśli, a na bezpośrednie pytania tylko się śmiał.

Na dowód przesyłam również zdjęcie babci z wisiorkiem.

Na pewno się odwdzięczymy”.

Nie potrzebuję żadnych podziękowań, cieszę się, że tak ważny przedmiot wróci do właściciela. Możemy się spotkać jutro po dziesiątej rano. Jedynym warunkiem jest to, że spotkamy się w miejscu publicznym. Proszę mi wybaczyć nadmierną ostrożność.

Po tej wiadomości nastrój Gabrysi znacznie się poprawił. Dziś zrobiła dobry uczynek, a jutro ktoś jej pomoże.

Chłopak, który napisał do dziewczyny, miał na imię Adam i zaproponował jej spotkanie w przytulnej kawiarni w centrum miasta. Gabrysia się zgodziła.

******

- Gabriela? - Przyjemny męski głos zwrócił uwagę dziewczyny.

- Tak. Pan Adam, prawda?

- Może przejdziemy na „Ty”?

- Oczywiście - powiedziała Gabrysia. Chłopak okazał się być w jej typie. Czarujący, przystojny... Przestań tak myśleć! Może już od dawna jest żonaty! - Oto wisiorek. Chłopcy powinni dostać porządne lanie! Co jeśli jakiś zły człowiek zobaczyłby go, gdy pokazywali znajomym?

- Pewnie, już tego samego dnia. Miesiąc bez telewizji, bez komputera, bez telefonu, bez wyjścia ze znajomymi. Uwierz mi, że to dla nich najgorsza kara.

- W każdym razie, proszę bardzo. - Przesunęła wisiorek bliżej chłopaka. - Proszę przekazać pozdrowienia dla babci.

- Czy byłoby zbyt bezczelne prosić cię osobiście o przekazanie babci wisiorka? - Adam dotknął palcem złoty łańcuszek, przypominając sobie gorzkie łzy staruszki. - Bardzo chciała podziękować.

- Nie wiem... - Gabrysia była dość zakłopotana taką prośbą.

- Proszę, odwiozę cię później do domu.

- No dobrze...

******

Pół roku później odbyło się przepiękne wesele z mnóstwem gości. Szczęśliwa panna młoda miała na sobie ten sam wisiorek podarowany jej przez babcię dzień przed uroczystością.

Gdy goście pytali ją, jak poznała narzeczonego, uśmiechała się tajemniczo i mówiła:

- Moje przeznaczenie tuż za rogiem czekało...

Główne zdjęcie: damy.top