Ania zatrzymała się na stacji benzynowej i miała zamiar jechać dalej, gdy podbiegł do niej pies. Był mały, brudny i niezwykle wychudzony. Pies nie odstępował od niej, jakby potrzebował pomocy, chciał ją gdzieś zaprowadzić. Ania postanowiła pójść za nim, choć nie bardzo rozumiała po co to robi.

Idąc za psem, dziewczyna oddalała się coraz bardziej od stacji benzynowej, zbliżając się do autostrady, gdzie ciągle przejeżdżały ciężarówki. Wokół nie było nic poza pustkowiem i Ania nie mogła zrozumieć, dlaczego zwierzę ją tu przyprowadziło.

foto: djuise

Patrząc uważnie na dziewczynę, piesek zszedł do rowu przy drodze, gdzie znajdowała się rura odpływowa, która przechodziła w betonową konstrukcję.

foto: djuise

Ania ruszyła za psem na dół, włączyła latarkę i skierowała ją na rurę. Dzięki światłu mogła zobaczyć małe szczeniaki, które siedziały w środku. Od razu zorientowała się, że pies zaprowadził ją do swoich dzieci.

foto: djuise

Ania znalazła mój numer i zadzwoniła, opowiadając o psie, który próbuje znaleźć pomoc dla swoich dzieci. Nasza sytuacja finansowa była ciężka, szczeniaków mieliśmy mnóstwo, ale po zobaczeniu tych zdjęć nie mogłam odmówić, tym bardziej, że podczas ulewy nie poradziłyby sobie.

foto: djuise

Dodatkowym utrudnieniem była niska temperatura i ruchliwa droga w pobliżu. Pracownicy stacji benzynowej opowiedzieli później, że ojciec szczeniąt zginął na tej właśnie drodze, gdy próbował przejść na drugą stronę.

foto: djuise

Kasia i Monika natychmiast pojechały po zwierzęta, natomiast Ania i jej mąż Paweł już tam byli, starając się pomóc. Mężczyzna znalazł gdzieś podbierak, za pomocą którego próbował wyciągnąć maluchy z rury. Szczeniaki siedziały daleko od wejścia, nie można było ich dosięgnąć, a one same bały się wyjść.

foto: djuise

Bardzo nas zaskoczyła obecność Ani i jej męża, bo zazwyczaj ludzie znikają, myśląc, że informując nas o zwierzętach zrobili wszystko, co mogli.

foto: djuise

Paweł leżał na ziemi i wyciągał szczeniaki jeden po drugim. W sumie było 6 maluchów. Podczas gdy Paweł wyciągał je z rury, ich matka siedziała w samochodzie próbując się ogrzać. O dziwo, sunia bez problemu zaufała ludziom.

foto: djuise

Gdy udało nam się zebrać całą rodzinę, pojawiło się kolejne pytanie: gdzie ich wszystkich umieścić? Początkowo postanowiliśmy udostępnić rodzinie szopę, która niedawno się zwolniła. Żeby było wygodnie dla mamy i maluchów, postawiliśmy tam dmuchany basen i grzejnik.

Główne zdjęcie: djuise