Ta historia została mi opowiedziana przez inną osobę. Pewna kobieta poszła na zajęcia - dziwne zajęcia. Uczyli milczeć. Po prostu milczeć - to wszystko. Nie medytować, nie ćwiczyć, nie kołysać się, siedząc na macie.
Wszyscy po prostu milczeli, to wszystko. Prowadzący również nie odzywał się. W grupie był mężczyzna z rakiem nosogardła. To była poważna choroba. Pewnie próbował wyzdrowieć i korzystał ze wszelkich sposobów, by przeżyć. Nie wyglądał zbyt dobrze. Ale również dołączył do tej grupy. Siedział tam w ciszy. Wydawał jedynie straszne odgłosy, niestety. To było bardzo smutne i bardzo uciążliwe. Reszta grupy milczała z niezadowoleniem. Może towarzyszyła im irytacja, smutek i przykre myśli. Ta dobra kobieta też miała myśli - jakże inaczej? Przecież jesteśmy ludźmi.
Myślała, że ta cisza to pewien chwyt i oszustwo. Po co to wszystko? Siedzisz tam i nic nie mówisz. Poza tym płacisz pieniądze za nie wiadomo co. Do tego ciągle słychać ten dźwięk, chrząkanie i sapanie chorego, który nie może nawet oddychać. I nie możesz nic powiedzieć - musisz przestrzegać zasad. Przecież była taka umowa.
Minął tydzień. Dosyć wyczerpujący. Na ostatnim zajęciu kobieta była zdecydowana nie ufać nikomu więcej. Żałowała straconego czasu, nie mówiąc już o pieniądzach.
Pogrążona w tych myślach, nagle podniosła głowę i zaczęła nasłuchiwać. Zapadła kompletna cisza. Każdy oddychał spokojnie na swoich miejscach i o czymś myślał. Ale ten okropny dźwięk zniknął! Już nie było tego dźwięku, który męczył i niepokoił wszystkich! Spojrzała na mężczyznę z rakiem – siedział w ciszy i spokojnie oddychał. Tak jak wszyscy inni. Kobieta była zdziwiona. Ta cisza odpowiedziała na jej pytania.
Po zajęciach nauczyciel spokojnie powiedział, że tak się zdarza. Jednak nie wiedział dlaczego tak się dzieje. Ale cisza leczy, to wszystko. Stan tej kobiety też się zmienił, czuła się zupełnie inaczej. Ten człowiek wyzdrowiał - może to było chwilowe. Uważam, ze czasem trzeba posiedzieć w ciszy. Myśląc o różnych rzeczach. I oddychać. Możliwość oddychania sprawia radość…
Główne zdjęcie: zazerkalye.info