Najwyższy stopień bliskości!
Zdecydowaliśmy się na to, by wyglądać jak bogowie. Właśnie od jutra. Spontaniczna decyzja, jak w przypadku wszystkich zakochanych.
Akurat mieliśmy w lodówce tylko udko z kurczaka w pojemniku. To będzie prawdziwa próba. Postanowiliśmy nie jeść kurczaka w nocy. Trochę spędziliśmy czasu na rozmowach, a następnie położyliśmy się spać.
Obudziłem się godzinę później cały spocony. Śniła mi się jak zwykle Monica Bellucci, ale tym razem na kurzych łapach. Jak dom, słowo honoru. Dom na kurzych łapach nie wygląda zbyt ładnie, ale z Monicą Bellucci...
Zrozumiałem, że muszę coś z tym zrobić.
Wstałem, uważając, by nie obudzić żony, i przemknąłem do kuchni. Poruszałem się jak prawdziwy ninja.
Może jestem zdrajcą, małostkowym człowiekiem, egoistą, ale o tym pomyślę już jutro.
Otworzyłem pojemnik jak Howard Carter otwierający grobowiec Tutanchamona, moje ręce się trzęsły. Grobowiec, to znaczy pojemnik, był pusty.
Odwróciłem się powoli, niczym Hitchcock. Moja żona siedziała pod kuchennym stołem z udkiem kurczaka w ręku. Nie mogłem zrozumieć, jak się tam dostała: stół był niski, nawet Olek tam się nie mieścił.
Potem siedzieliśmy naprzeciwko siebie w milczeniu. Przy tym samym stole, spod którego właśnie wylazła moja żona. Na talerzu między nami leżało nadgryzione udko kurczaka.
- Z makaronem czy z ziemniakami? - zapytała w końcu żona.
- Z ziemniakami - odpowiedziałem, a żona włączyła płytę kuchenną.
W końcu jesteśmy jeszcze zbyt młodzi by wyglądać jak bogowie. Wrócimy do tego za jakieś trzydzieści lat.
Główne zdjęcie: storyfox