Rodziców się nie wybiera. Mama jest tylko jedna i nie można o niej mówić złych rzeczy. Opowiem wszystko dokładnie tak, jak jest.
Bóg obdarzył ją inteligencją, urodą i szczęściem. Jednak brak czułości i miłości uczynił z niej osobę niezbyt miłą. Nigdy niczego nam nie odmawiała, nie żałowała pieniędzy. Jednak nigdy nie wspierała. Z jakiegoś powodu uważała, że jeśli dzieci będą za bardzo kochane i chwalone, to będą rozpieszczone. Byliśmy chwaleni przez obcych ludzi.
Starsza siostra nie skarżyła się. Dobrze sobie radziła w szkole. Mama musiała ją chwalić, przynajmniej od czasu do czasu. Jednak nikt nie zwracał na mnie uwagi. Moja matka mogła powiedzieć, że jestem zdolna, ale potem dodawała „ale też leniwa”.
Pewnego dnia w przedszkolu bawiłam się w układanie puzzli i włożyłam kilka elementów do kieszeni. Kiedy mama po mnie przyszła, zapomniałam je odłożyć. Och, co się wtedy stało! Matka mnie biła, poniżała i publicznie nazywała złodziejką.
Następnego dnia zaprowadziła mnie do przedszkola i przed całą grupą zaczęła mówić, jak bardzo się wstydzi, że jej córka kradnie. Zwróciła się do dzieci i powiedziała, że lepiej się ze mną nie przyjaźnić.
Byłam wyrzutkiem. Jeśli ktoś coś zgubił, natychmiast zrzucano winę na mnie. To była prawdziwa tortura dla małego dziecka. Przynajmniej poszłam do szkoły z innym nastawieniem. Miałam nadzieję, że to się wreszcie skończy, ale podświadomie przygotowywałam się na to, że zostanę wyśmiana.
Pamiętam, jak mama przyprowadziła mnie ze sobą do pracy i kazała odrabiać lekcje. Dała mi trochę pieniędzy na obiad i kazała iść do stołówki. Nie wiem o czym wtedy myślałam, ale zamiast tego by pójść po jedzenie, poszłam do sklepu z artykułami papierniczymi. Dzień, w którym kupiłam zeszyty bez pozwolenia, był fatalny.
Matka złapała mnie za włosy i zaciągnęła do domu. Wszyscy rozglądali się i łapali za głowy. Biła mnie i krzyczała. W tym momencie przypominała mi rozwścieczoną bestię, ponieważ normalni ludzie tak snie robią. Nie mogłam nawet wstać - matka mocno kopała mnie po nogach.
Przed klasą powtórzyła to samo, co mówiła w przedszkolu. To było tak, jakby sprawiało jej przyjemność upokarzanie mnie. Czy sprawiało jej przyjemność słuchanie mojego krzyku i płaczu? Nie potrafię niczego zapomnieć, pamiętam każdy szczegół. Mam teraz 50 lat i wciąż mnie to boli i męczy.
Nie chciałam wtedy żyć. Po szkole stanęłam nad rzeką i patrzyłam. Skoczyłabym, ale żal mi było matki, która płakałaby.
Kochałam ją i nadal kocham. Czy ona mnie kochała? Chyba tak, tylko na swój sposób.
Główne zdjęcie: brainum