Amerykanka Tonya słynie w swoim mieście z ratowania zwierząt. Dniem i nocą przywożono do niej małe, chore i po prostu potrzebujące opieki zwierzęta.

Kiedy zadzwonił telefon w jej domu dobrze po północy, nie była zdziwiona.

foto: binokl.cc

Zdenerwowany męski głos na drugim końcu linii oznajmił, że jeden pozbawiony skrupułów hodowca ma trzech umierających szczeniąt. Pracował dla tej osoby jako ogrodnik. Mężczyzna usłyszał, że hodowca uważa młode za słabo rozwinięte i chce zostawić ich marznąć na zewnątrz w ciasnej klatce.

foto: binokl.cc

Tonya znała tę kobietę. Kupiła od niej szczenięta tanio. Hodowca była zadowolona, że otrzymała przynajmniej jakiekolwiek pieniędzy.

foto: binokl.cc

Szczenięta okazały się młodymi wilkami. Nie jest jasne, w jaki sposób trafiły do ​​hodowcy i dlaczego nie rozpoznała w nich dzikich drapieżników.

foto: binokl.cc

Ale dla Tony te pytania nie były ważne. Najważniejsze było dla niej uratowanie tej trójki. Byli bardzo słabi i wymagali szczególnej uwagi.

foto: binokl.cc

Tonya przez następne miesiące opiekowała się małymi drapieżnikami. Dała nawet piękne indyjskie imiona dla swoich podopiecznych - Wacipi, co oznacza „Tańcząca cień”, Yawto – „Śpiewający dla mnie” i Wanagi – „Naczelny duch”.

foto: binokl.cc

Nawiasem mówiąc, sama Tonya ma odpowiednie nazwisko - Littlewolf lub Mały Wilk.

foto: binokl.cc

Od tego czasu minęło dwanaście lat. Wilki od dawna żyją na wolności. Ale czasami przychodzą do swojej „matki chrzestnej”, która ich uratowała i opiekowała się z wielką miłością.

Główne zdjęcie: binokl.cc