Czyn bohatera!

14 lutego, kiedy wielu obchodziło Walentynki, Don Chatten uratował życie.

„Nie mógł wiedzieć, jak pies się tam znalazł i jak długo tam był. Zauważył go i rzucił się na pomoc ”- mówią świadkowie.

W ten typowy lutowy dzień Don spacerował ze swoimi psami. W drodze do domu podszedł do nich mężczyzna:

- Czy przypadkiem nie widziałeś tu szarego teriera? - zapytał.

- Niestety nie, ale mogę pomóc w poszukiwaniach - zasugerował Don.

- Byłbym bardzo wdzięczny.

foto: storyfox.ru

Szukali psa przez około godzinę, może dłużej, ale nigdzie go nie było. Ale przechodząc przez kładkę, psy Dona zwolniły. Mężczyzna opuścił oczy, żeby zobaczyć, co ich zainteresowało, ale niczego nie zauważając, poszedł dalej.

Ale jego czworonożni przyjaciele nie ustąpili. Don wrócił i zaczął nasłuchiwać. Nagle usłyszał skamlenie dochodzące spod mostu. Mężczyzna natychmiast rzucił się do rzeki. Zostawiając klucze i telefon na lądzie, wszedł do lodowatej rzeki.

„Cóż, co innego mogłem zrobić? Zdałem sobie sprawę, że terier może nie przetrwać do czasu przybycia ratowników - powiedział Chatten. „Znałem dobrze tę rzekę, więc nie ryzykowałem zbytnio, bo tam, gdzie był pies, nie było zbyt głęboko”.

W niektórych miejscach na rzece był jeszcze lód, więc nie było łatwo dostać się do tonącego. Ale najtrudniejsze było wyciągnięcie psa z wody.

W końcu wszystko się dobrze skończyło, Jackson Terrier został uratowany i przekazany właścicielowi. Został zbadany przez specjalistów, wszystko u niego jest w porządku. Sam właściciel jeszcze nie widział wybawcy Jacksona.

Don Chatten nazywany jest bohaterem, chociaż sam skromnie mówi: „Po prostu wykonałem brudną robotę. Prawdziwymi ratownikami są Milo i Duke, ponieważ zauważyli tonącego i dali mi sygnał! "

Główne zdjęcie: storyfox.ru