Jeśli na początku czerwca zadzwonisz do US Animal Rescue Service z wiadomością o znalezionym osieroconym zwierzęciu, zmęczony głos powie „proszę zostawić to tam, gdzie znaleziono”. Wtedy jest tak wiele zagubionych młodych, że brakuje rąk do pomocy a i drapieżniki muszą coś zjeść. Ale w historii z Małą Łapką wszystko potoczyło się inaczej.

Dziewczyna o imieniu Nikki Robinson znalazła małego szopa pracza na poboczu drogi. I nie, wcale się nie zakochała.

foto: lemurov.net

Nikki uderzyła obojętność, z jaką spotkała się w służbach ratunkowych. Nawet idealiści stają się bezduszni, zwłaszcza gdy mają do czynienia z dziką przyrodą. Ale Nikki wciąż była zbyt wrażliwa i wydawało jej się, że zostawianie zwierzęcia na pewną śmierć było niewłaściwe. Wtedy zabrała go do matki - starsza kobieta od dawna zawracała jej głowę prośbami o wnuki, więc oto zastępstwo.

Nazwały go Małą Łapką

foto: lemurov.net

A teraz Linda, mama Nikki, naprawdę zakochała się w szopie. Jest na emeryturze, ma dużo wolnego czasu, umożliwia to jej karmienie szopa butelką pięć razy dziennie. Mała Łapka dorastał i widzia ją jako swoją nową matkę, choć początkowo nie rozpieszczano go, bo rozumiały, że będą musiały wypuścić na wolność. Wszystko sprowadzało się więc do uścisków – to właśnie Mała Łapka kocha najbardziej.

foto: lemurov.net

Od tego czasu minęły trzy lata, Mała Łapka od dawna mieszka w lesie, ale często odwiedza Lindę, by przytulić swoją przybraną matkę. A ona nabrała nowego sensu w życiu - ponieważ nie było nikogo, kto by to zrobił, Linda sama zaczęła opiekować się osieroconymi zwierzętami. Nie przywiązuje się do nich, nie próbuje się zaprzyjaźnić, wystarczy jej Mała Łapka. Ale sama troska o kogoś nadaje życiu sens.

foto: lemurov.net

Mała Łapka zmieniła wszystko w życiu Lindy.

Główne zdjęcie: lemurov.net