Vera pojawiła się w rodzinie, gdy psy w końcu i nieodwołalnie wkroczyły w nasze życie. Urodziłam ją w styczniu, a w grudniu, na miesiąc przed porodem, nadal pędziłam północne psy zaprzęgowe przez zaspy śnieżne. Zaraz po porodzie zostawiając mamie wózek ze śpiącym dzieckiem śmiało jechałam psami z prędkością 45 km/h.
Oczywiście psy przyjęły Verę spokojnie. Igor i Nota zostały pierwszymi niańkami,
które mieszkały z nami w domu, a nie w wolierze. Pamiętam, jak dziecko natychmiast się uspokajało, gdy znalazło się na miękkim futrze ciepłego przyjaciela.
Czas mijał. Latem moja córka potrafiła usiąść i zaczęła się czołgać. Psy zaczęły mieć więcej kłopotów. Muszę powiedzieć, że nasze husky były tak ostrożne w stosunku do niej, że nie pamiętam ani jednego przypadku, gdy ją popchnęły, skakały na nią, próbowały ją skrzywdzić, a tym bardziej - warknęły na dziecko!
Dziecko nauczyło się chodzić, trzymając się skóry rudowłosego Igora. Jest najbardziej ostrożny i uważny z całego stada, uczciwie znosił wszystkie trudy wymuszonego ojcostwa.
Im córka była starsza, tym bardziej interesowała się stadem. Jedliśmy razem, chodziliśmy na spacery, jeździliśmy do przedszkola na saniach. Psy stały się dla naszego dziecka także środkiem uspokajającym: wchodziła do budki lub pod schody, gdzie psy spały, i mogła leżeć przez 20-30 minut, dotykając sierści i rozmawiając w swoim własnym języku.
Vera dzieliła się jedzeniem i zabawkami. Z naszą pomocą nauczyła się rozumieć psy, a one z kolei cieszyły się z uwagi, którą im poświęca.
Jeśli pies zachowywał się ostrożnie w pobliżu dziecka - był chwalony. Korygowaliśmy próby złego zachowania w jej obecności.
Następnego lata, kiedy moja córka miała 2,5 roku, już pewnie spacerowała z psami na smyczy a one były jej posłuszne!
Ogromne psy trzykrotnie większe od niej - czekały, aż Vera pójdzie za nimi i nie próbowały szarpać ani ciągnąć. Takie obrazy były szczególnie klimatyczne, przywodzili na myśl Mowgli w stadzie wilków.
Teraz patrzę na moją trzylatkę i widzę w niej ogromnie dużo miłości i czułości do psów. Miłości prawdziwej i prawie instynktowej
relacje zwierząt i małego człowieka, który odkrywa otaczający go świat.
Teraz moja córka coraz częściej prosi aby zabrać ją ze sobą, gdy przychodzi czas na karmienie. Jazda na sankach to jej ulubiona rozrywka! Bez lęku karmi 27 (!) psów, a one nie podchodzą do miski bez jej zgody. Niesamowite!
Bez wątpienia Vera ma wyjątkowe dzieciństwo, inne niż wszyscy. Niech te chwile, które staram się starannie utrwalać w albumach fotograficznych, pozostaną nie tylko w pamięci,
papierze, ale także w jej pamięci córki jako wspomnienie wypełnione bezwarunkową miłością i prawdziwym szczęściem.
Główne zdjęcie: google.com