Dlaczego ważne jest, aby żyć tu i teraz:

Niedawno ponownie sięgnęłam po powieść Narine Abgaryan „Three Apples Fell from the Sky”. Bardzo poruszyła mnie historia mężczyzny, który kupił buty na targu. Chciał od razu zmienić buty, ale jego żona powiedziała: „Nie bądź głupi. Możesz je założyć na nabożeństwo niedzielne”.

Starszy pan bardzo się obraził, a jego żona przekonywała go, że są ubrania na co dzień i ubrania wyjściowe.

Wracając do domu, starszy pan położył się by odpocząć i natychmiast zmarł. Pochowała go, ale nie położyła mu do trumny jego nowych butów. No bo po co? Są zupełnie nowe. Tyle że zmarły zaczął „przychodzić” co noc i wypominać jej chciwość. Trzeba było czekać, aż umrze jakaś kobieta, żeby założyć na nią buty w rozmiarze czterdziestym piątym.

Pewien znajomy opowiadał mi, jak kiedyś miał pretensje do swojej babci. Siedmioletni chłopiec przyjechał tego zrobić. Chciała wykorzystać go na strudel jabłkowy na święto Trójcy Świętej. Chłopiec najpierw ją namawiał, a potem rozpłakał się i wrócił do domu wzdłuż torów. Przecież nie miał pieniędzy na bilet powrotny. Babcia nie doczekała się święta, do którego zostawało dwa tygodnie, a słoik z dżemem został po cichu skradziony przez jednego z sąsiadów, który zabrał również wędki i beczkę do kiszenia ogórków.

Moja kuzynka ma w szufladzie komody fajną spódnicę w kratę.

- Podoba Ci się?

- Bardzo mi się podoba.

- No to zakładaj.

- Kiedy nadejdzie odpowiedni czas.

Z typowym dla siebie zapałem staram się udowodnić, że nie można cieszyć się spódnicą, będąc w niej na cmentarzu, ale ubrać się do sklepu po chleb - jak najbardziej. Uśmiecha się ze zrozumieniem i mówi mi, że jestem naiwna.

Moi rodzice od wielu lat nie chcą jechać do sanatorium. Często chorują, ciągle biorą nurofen, ale nie zgadzają się na kurację i kąpiele radoczynne. Ojciec uzasadniał to tym, że w kraju trwa wojna, dlatego wstydzi się zająć swoim zdrowiem, gdy na Wschodzie giną ludzie.

Moja przyjaciółka nieraz wspomina osławioną puszkę ze szprotkami. Mama kupiła szprotki po mega atrakcyjnej cenie i zostawiła na święta, nie patrząc na datę ważności. Kiedy nastało święto i na talerzu pojawił się zrumieniony chleb posmarowany majonezem, plasterki ogórka kiszonego i gałązki świeżego koperku, okazało się, że szprotki są zepsute.

Odkładanie wszystkiego na później jest bardzo wygodne. Można tym usprawiedliwiać swoje lęki i lenistwo. Niechęć do działania i podejmowania decyzji. Dzieci dorosną, nadejdzie lato, piątkowy wieczór, Wielkanoc...

Lepiej od poniedziałku, od pierwszego września, po urlopie lub gdy skończy się wojna.

Od rana czekamy na wieczór. Wieczorem zaś – na kolejny poranek. Zostawiamy piękne obrusy, słowa, myśli i marzenia - kiedyś się przydadzą. Najlepszą pracę i najlepszy kawałek.

Czekamy na właściwą okazję, właściwy moment, pierwszy dzień księżycowy.

Zapominamy, że życie to coś, co dzieje się właśnie teraz.

Główne zdjęcie: fit4brain.com