Mój mąż pracuje w wydziale kryminalnym i wraca późno. Ale pies uwielbia, kiedy wraca i nauczył się zwrotu „tata przyjechał”. Nazywa się Sob.
Wieczór. Sob wdrapał się na moje krzesło i zwinął w kłębek. Próbuję przegnać – on się upart. Udaję, że słucham i mówię: "Tata przyjechał!"
Pies startuje i biegnie do drzwi na spotkanie. Siadam na krześle i włączam telewizor. Pies po odczekaniu około 3 minut pod drzwiami wraca, widzi mnie na krześle, wpatruje się mi w oczy, wzdycha i kładzie się na podłodze. Mija 15 minut. Podnosi gwałtownie głowę, nadstawia uszy, po czym zrywa się i biegnie do drzwi z głośnym szczekaniem.
Z myślami „kto tak późno przyszedł” idę do drzwi, otwieram je NIKOMU!!! Wracam do krzesła - pies leży na nim, zwinięty w kłębek... Cicha scena, zasłona.....
Główne zdjęcie: storyfox