Ta historia miała miejsce w Argentynie, w mieście Santa Rosa de Liles. Dziewczyna o imieniu Florence łowiła ryby ze swoim młodszym bratem, kiedy usłyszała płaczliwe skamlenie. Szybko znaleźli martwego kota w krzakach, obok którego płakały dwa kocięta. Florence zabrała je do domu i zaczęła się nimi opiekować, nie mając pojęcia, kogo wzięła w swoje ręce.
Kocięta były brudne i chude. Jeden zmarł szybko, a tego który przeżył nazwali Tito. Zaczął przybierać na wadze.
Source: youtube.com
Rodzina Florence prowadzi farmę, więc małemu Tito nie brakowało ani mleka, ani mięsa. Kociak był bardzo zwinny, szybko stawał się silny, uwielbiał się bawić, ale trochę za mocno. Jednocześnie szczerze kochał swoją wybawicielkę i uwielbiał wskakiwać jej w ramiona, przytulać się do niej i mruczeć. Florence nie miała pojęcia, że Tito w ogóle nie jest kotem domowym.
Source: youtube.com
Z biegiem czasu Tito zaczął skakać dalej i mocniej, a pewnego dnia źle wylądował, przez co zaczął utykać. Florence pojechała do weterynarza. Lekarze podejrzewali że coś jest nie tak i na wszelki wypadek zażądali pięciokrotnej opłaty. Zdesperowana dziewczyna przyprowadziła kotka na uniwersytet, aby zapytać kolegów z klasy czy ktoś mógłby pomóc. Tam Tito szybko stał się gwiazdą dnia, dopóki ktoś nie zauważył, że to mały jaguarundi!
Zadzwonili do Argentine Animal Rescue Fund i specjaliści którzy stamtąd przyjechali to potwierdzili - tak, to kot, ale dziki. Skonfiskujemy go, wyleczymy łapę i wypuścimy z powrotem do dżungli. Takie jest prawo. Florence było bardzo trudno rozstać się z Tito, który prawie stał się oswojony i udomowiony. Ale pociesza ją to, że wyrośnie na wielkiego i pięknego jaguarundi!
Główne zdjęcie: storyfox.ru