Mathieu mieszka w Quebec City w Kanadzie. Mężczyzna lubi jeździć na rowerze górskim po pobliskich wzgórzach. Te miejsca od dawna są cywilizowane, bo dzika przyroda jest blisko ludzkich domów. Dlatego podczas kolejnej przejażdżki, gdy Mathieu zauważył wśród krzaków sporych rozmiarów kociaka, najpierw pomyślał, że się zgubił i nie może znaleźć drogi do domu. Jednak przy dokładniejszym przyjrzeniu się, mężczyzna zrozumiał, że się myli.
Uroczy i milutki kociak wielkością przypominał raczej niezbyt dużego dorosłego kota. Miał krótki ogon, dopiero rosnące frędzle na uszach, wielkie kły i ogromne opuszki na łapach. Nawet nie trzeba było być ekspertem, żeby wiedzieć, że przed nim znajduje się mały ryś. Mathieu postanowił zostawić maleństwo tam, gdzie je znalazł.
W końcu dziki kot musi być na wolności, a nie w domu. Jednak następnego dnia mężczyzna nie mógł się powstrzymać i ponownie udał się w to samo miejsce. Tam znów znalazł rysia. Trzeciego dnia mały był w tym samym miejscu, ale teraz, gdy zobaczył człowieka, zaczął żałośnie „płakać”. Wtedy Mathieu nie wytrzymał.
Mathieu znalazł w Internecie wszystkie potrzebne informacje. Okazało się, że ryś był mniejszy niż normalnie dla swojego wieku, co oznacza, że od dawna przebywał bez matki, więc nie odżywiał się w normalny sposób i nie było wiadomo, jak udało mu się w ogóle przeżyć.
Mężczyzna zadzwonił do ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt, gdzie powiedziano mu, jak karmić i opiekować się małym rysiem, dopóki nie przyjadą po niego. Mathieu rozumiał, że nie może zostawić maleństwo u siebie i zrobić z niego domowego zwierzaka. Choć przyznał, że pomysł ten wielokrotnie przechodził mu przez głowę. Ale nie wolno tego robić.
Dopóki ryś jest mały i słaby, będzie mieszkał w ośrodku rehabilitacyjnym, ale gdy podrośnie i zyska siły, zostanie wypuszczony na wolność.
Główne zdjęcie: goodlookingnews