- Ciociu Aniu, tam Rysio... I pies... Biją się! - powiedział chłopak, który mieszka niedaleko.

Ania wybiegła w szlafroku na ulicę - to był grudzień.

Tu jednak potrzebna jest mała dygresja. Rysio był najmilszym kotem na świecie. Do jego hobby należało ciągłe błaganie o jedzenie, zdrowa dwudziestogodzinna drzemka i głaskanie. Gdy tylko Ania siadała lub kładła się, natychmiast przychodził szary kocur.

Nawet kotki nie bardzo interesowały Rysio, choć miał możliwość spacerowania kiedy tylko chciał. W sumie interesowały go kotki, ale nie więcej niż kilka tygodni w roku. Po takich długich tygodniach Rysio wracał wychudzony, z potarganą sierścią. Czasem z raną na mordce - inne koty wykorzystywały to, że Rysio w ogóle nie potrafił walczyć.

Nawet gdy Ania przyniosła do domu drugiego zwierzaka, wychudzonego kociaka o imieniu Cynamon, Rysio nie był zazdrosny. Wręcz przeciwnie, po kilku dniach wyleczony kotek zaczął dokuczać Rysiu. Od tego czasu dosyć często przeganiał Rysio od jego własnej miski. Szary kot wpatrywał się w swoich właścicieli smutnymi oczami, ale nie próbował nic zrobić.

Nic dziwnego, że Ania była tak zaniepokojona, gdy usłyszała, że Rysio walczy z psem. Była pewna, że niegroźny kot zostanie rozszarpany na kawałki, jeśli nie zostanie w porę uratowany. Pędziła więc przez śnieg w szlafroku i kapciach.

Jednak za bramą czekało na nią coś niesamowitego. Rysio, jej Rysio, który nigdy w życiu nie skrzywdził nawet muchy, syczał na bezdomnego kundla. Pies zdawał się nie spieszyć do ataku, zaskoczony takim zachowaniem. Tym bardziej, że puszysty Rysio był prawie tak duży jak on. W pobliżu stał „młodszy brat” - Cynamon. On też był puchaty, ale nie wyglądał na groźnego, a raczej na przestraszonego.

Odpędziwszy psa, Ania zabrała Cynamona i Rysio i poszła w stronę domu. O tym, co się stało przed jej przyjściem, dowiedziała się dopiero następnego dnia od bawiących się w pobliżu chłopców.

Okazało się, że pies zauważył Cynamona. Rysio pojawił się dopiero w ostatniej chwili, gdy pies był już gotowy do ataku.

- Rysio rzucił się na psa! Psiak zaczął skomleć i patrzeć na kota z odległości. Później Pani już wszystko sama zobaczyła - mówili chłopcy.

Ania wróciła do domu. Rysio, jak to było w jego zwyczaju, leżał na kanapie brzuszkiem do góry - nie protestował, nawet gdy zaczęli drapać go po brzuchu. Cynamon rozsiadł się na krześle. Ania zaczęła głaskać Rysio.

- Nie jesteś tchórzem, tylko pacyfistą! Nie potrafisz się postawić, ale uratowałeś swojego przyjaciela!

Rysio był najwidoczniej zadowolony. Tego samego wieczoru Cynamon znów przegonił go od jego własnej miski. Rysio nadal nie angażował się w konflikt, pewnie myśląc: „Jesteśmy rodziną...” 

Główne zdjęcie: damy.top