- Aniu, nie wiem, co robić. Ewa chce jechać nad morze, ale my opiekujemy się babcią - powiedział Paweł.
- Dlaczego mi to mówisz? - zapytała Ania.
- Może zaopiekujesz się nią przez miesiąc?
- Przecież pracuję. Ale dobrze, możesz ją przywieźć.
Paweł był zadowolony, że jego siostra się zgodziła. Ten pomysł nie spodobał się Ani - jej babcia miała trudny charakter. Nie mogła mu jednak odmówić, ponieważ opiekował się staruszką na stałe. Ania mieszkała we własnym domu, więc miała mnóstwo miejsca. Przygotowała osobny pokój dla babci i postawiła tam nową kanapę.
- Och, wnuczko, ta kanapa jest do niczego. Bolą mnie plecy przez te sprężyny - powiedziała od razu babcia, gdy położyła się na kanapie.
- Babciu, tam nie ma sprężyn - odpowiedziała Ania.
- Najwidoczniej ta kanapa jest tania.
- Mam dodatkowy materac, powinno być lepiej - powiedziała Ania cicho. Już wtedy pożałowała, że zgodziła się na ten pomysł.
Ania wstała wcześnie, przygotowała śniadanie i zaczęła szykować się do pracy. Chciała jak najszybciej wyjść z domu, zanim staruszka się obudzi, jednak nie udało jej się.
- Wnuczko, dokąd idziesz z samego rana?
- Do pracy.
- Przecież jest sobota. Kto mi zrobi zastrzyk insuliny?
Ania była wściekła. Uzgodniła z kierownikiem, że przyjdzie trochę później, żeby zrobić babci poranny zastrzyk i zadzwoniła do brata.
- Aniu, uspokój się. Ona sama robi sobie zastrzyki - powiedział Paweł.
Wnuczka podeszła do babci i zapytała:
- Dlaczego mnie okłamałaś?
Staruszka prychnęła i poszła do swojego pokoju.
Wieczorem na Anią czekała kolejna niespodzianka. Znalazła swoją babcię leżącą na podłodze. Staruszka jęczała z bólu i trzymała się za brzuch. Jak się okazało, znalazła w lodówce dżem i zjadła cały słoik. Babcia miała cukrzycę, więc nie mogła jeść słodyczy.
- To twoja wina, nie chcesz się mną opiekować! - krzyczała babcia.
W nocy Ania musiała przejrzeć lodówkę i schować to, co mogło zaszkodzić babci.
W dzień wolny dziewczyna spała godzinę dłużej. Kiedy się obudziła, zobaczyła, że babcia rozmawia z sąsiadką.
- Aniu, cześć. Dlaczego nie karmisz babci? - zapytała sąsiadka, gdy spotkała ją przed sklepem.
- Nie rozumiem...
- Ona mówi, że to co gotujesz nie nadaje się do jedzenia.
- Ona ma cukrzycę, więc musi zdrowo się odżywiać.
- Jasne. Chcecie jak najszybciej się jej pozbyć, wszystko mi powiedziała.
Ania weszła do domu i rozpłakała się. Nagle usłyszała krzyki sąsiadów. Zobaczyła staruszkę leżącą na ziemi. Gdy podeszła bliżej to zauważyła, że babcia trzyma kilka papierków po cukierkach.
- Kto dał jej czekoladę? - Ania zaczęła krzyczeć.
- Powiedziała, że nie jadła od trzech dni, więc dałam jej kilka cukierków - odpowiedziała sąsiadka.
Ania wezwała karetkę i jej babcia trafiła do szpitala. Lekarz wyjaśnił, że nic poważnego się nie stało, ale należy pilnować diety. Zezwolił na odwiedzanie staruszki, ale surowo zabronił przynoszenia jakiegokolwiek jedzenia.
Paweł przyjechał i zabrał babcię. Zrozumiał, że siostra sobie nie radzi. Babcia mówiła, że Ania próbowała ją zagłodzić na śmierć, nawet chleba nie przyniosła do szpitala.
Kiedy Paweł zabrał staruszkę do domu, wpadła w złość - nie chciała wyjeżdżać. Powiedziała, że lepiej jej się mieszka w domu, niż w ciasnym mieszkaniu. Ale wnuk był nieugięty - zdawał sobie sprawę, że cierpliwość Ani się wyczerpała.
Główne zdjęcie: life