Niedawno mój mąż wrócił do domu z listem. Powiedział: „To chyba do ciebie”. Wytarłam ręce, otworzyłam kopertę i zaczęłam czytać. Alimenty na rzecz rodzica, długa lista ze wszystkimi konsekwencjami. Szczerze mówiąc, byłam w szoku, ale w pewnym momencie zrobiło mi się nawet zabawnie.
Mój mąż w ogóle nie rozumiał, co się stało, gdyż niewiele wiedział o mojej rodzinie. Pomyślałam, że ten list to doskonała okazja, żeby mu wszystko opowiedzieć. Było wiele do opowiedzenia.
Byłam najstarszym dzieckiem w mojej rodzinie. Od 12 roku życia musiałam stać się dorosła, tyle że nikt mi nie pomagał. Całymi dniami opiekowałam się moimi dwoma młodszymi braćmi i roczną siostrą.
Mój ojciec ciągle był w pracy lub po prostu znikał na jakiś czas. Matki też nigdy nie było w domu. Była tylko babcia, która dożywała swoich dni, więc wszystkie obowiązki domowe spoczywały na moich wątłych barkach. Przygotowywałam mleko modyfikowane dla siostry, gotowałam kaszki i makarony dla braci. Potem sprzątanie, pranie i odrabianie lekcji. Nie wiem, jak udawało mi się dobrze uczyć.
Chyba najbardziej motywowała mnie moja nauczycielka angielskiego. Pani Renata udzielała mi dodatkowych lekcji i często mnie chwaliła. Czasami wydawało mi się, że zastępowała mi matkę, ponieważ nasze relacje były bardzo ciepłe.
Pani Renata pełniła rolę mojego przewodnika po świecie wiedzy. Na urodziny zawsze dawała mi nową ciekawą książkę, a przed maturą powiedziała mi, że zdecydowanie powinnam kontynuować naukę i iść na studia.
Pojawił się jednak pewien problem. Mama zabroniła mi iść na studia, mówiąc, że rodzina potrzebuje pieniędzy, a ona już załatwiła mi pracę w pewnym sklepie niedaleko domu. Powiedziała, że ona nie studiowała i że ja też nie muszę. Kiedy Pani Renata dowiedziała się o wszystkim, jeszcze tego samego dnia przyszła do nas do domu, aby porozmawiać z mamą. Ale żaden z jej argumentów nie przekonał mojej matki. Zawsze uważała mnie za nieudolną dziewczynę, która nie nadaje się do niczego.
Kiedy moja nauczycielka zdała sobie sprawę, że nie przekona mojej matki, zaproponowała mi coś, co zmieniło moje życie na zawsze: „Zaczniesz studiować i zamieszkasz z moją siostrą. Pomogę ci finansowo, nie martw się. Jeśli tego nie zrobisz, utkniesz tu na zawsze. Chcę dla ciebie lepszego życia”.
Wyjechałam. Zostawiłam rodzinę i krewnych i pojechałam realizować swoje marzenie. Siostra Pani Renaty była samotną, ale bardzo miłą kobietą. Pomagałam jej zajmować się domem, a ona gotowała dla mnie jedzenie. Dzięki niej i mojej nauczycielce angielskiego udało mi się ze wszystkim sobie poradzić. Ukończyłam studia i otrzymałam dyplom z wyróżnieniem, zaczęłam pracować w szkole.
Mama się mnie wyrzekła. Powiedziała, że nie potrzebuje takiej córki i żebym więcej nie ważyła się wracać do domu. Mój ojciec zostawił już wtedy rodzinę, a babcia odeszła. Żal mi było moich braci i siostry, ale mama zawsze kochała ich bardziej niż mnie, więc byłam pewna, że nic im nie jest.
Mam 35 lat, a mój mąż przynosi ten list, w którym matka żąda ode mnie alimentów. To niedorzeczne. Dlaczego miałabym jej w ogóle pomagać? Przez całe dzieciństwo zajmowałam się domem i słuchałam, jak mama mówi mi, jaka jestem głupia. Chciała, żebym pracowała jako sprzedawczyni w jakimś sklepie. Nie, dziękuję, to należy już do przeszłości. Moja matka nie otrzyma ani grosza.
Główne zdjęcie: life