Byliśmy małżeństwem przez sześć lat. Pierwsze dwa lata były szczęśliwe, a potem wszystko zaczęło się psuć. Nigdy nie pomyślałabym, że mój mąż okaże się bezdusznym i samolubnym człowiekiem. Doczekaliśmy się dwójki synów, Andrzeja i Adriana. Ale mój mąż nie pomagał mi wychowywać dzieci. Ciągle się kłóciliśmy z nim.
Wszystko zaczęło się w dniu, kiedy wróciłam do domu wcześniej. W porze obiadowej miałam gorączkę i pozwolili mi wrócić do domu. Weszłam do mieszkania, już w progu natykając się na buty mojego męża, a obok nich stały damskie, ale nie należały do mnie.
Weszłam do środka i milczałam, gdyż nie wiedziałam co mam powiedzieć. Kobieta dostrzegła mnie jako pierwsza i zaczęła się szybko ubierać. Mąż nawet nie zadał sobie trudu, aby się wytłumaczyć. Ubrał się i wyszedł za swoją kochanką. Długo płakałam, ale zbliżał się wieczór i trzeba było odebrać chłopców z przedszkola.
Nie miałam pojęcia, co dalej robić. Nie mogłam go wyrzucić, ponieważ to mieszkanie należało do niego i nie miałam dokąd pójść. Mój mąż wrócił do domu późnym wieczorem. Nie zważał na moje łzy, powiedział tylko, że to wszystko jest moją winą. No nieźle. Zdradza mnie i to moja wina.
Tej nocy długo się kłóciliśmy, obwinialiśmy się nawzajem, ale od tamtej pory wszystko się zmieniło. Zdałam sobie sprawę, że ciężko jest wychowywać dwójkę dzieci bez męża, więc musiałam pogodzić się z jego zdradą, choć nie byłam w stanie ponownie mu zaufać.
O podwójnym życiu mojego męża powiedziały mi moje przyjaciółki i jego przyjaciele. Wtedy pomyślałam sobie, co mam do stracenia? Nie pomaga mi w wychowaniu synów, nie daje żadnych pieniędzy. Nawet nie pyta mnie jak opłacam wszystkie rachunki.
Pewnego dnia, kiedy po raz kolejny opowiedziałam przyjaciółce o moim ciężkim życiu, powiedziała, że obok niej mieszka starsza pani. Szuka kogoś, kto będzie jej pomagał, ale mieszkał w osobnym pokoju. Nie chce żadnych pieniędzy, tylko opłacać rachunki za media i pomagać w pracach domowych. Poszłam więc porozmawiać z nią. Złapałyśmy ze sobą świetny kontakt. Nie przeszkadza jej to, że mam synów. Zawsze marzyła o wnukach.
Na drugi dzień wzięłam wolne w pracy, a kiedy mąż poszedł do pracy, spakowałam rzeczy i przeprowadziłam się do tej starszej pani. Okazało się, że wcale nie cierpiałam bez niego. Życie okazało się cudowne. Nikt nie robił mi wyrzutów, nikt nie obarczał winą za wszystko. Znalazłyśmy ze starszą panią wspólny język, chłopcy ją uwielbiają.
Mój mąż, gdy dowiedział się, że od niego odeszłam, zaczął do mnie ciągle wydzwaniać, krzyczeć, że nie przyjmie mnie z powrotem, nie będzie płacił alimentów itp. Miałam dość słuchania jego wyrzutów, więc postanowiłam nie odbierać telefonu.
Minęło pół roku, życie zmieniło się na lepsze. Spotykam się z cudownym mężczyzną, on mnie kocha. Nie przeraża go to, że mam dzieci, dobrze nam się układa. Czasami były robi mi wyrzuty, ponieważ nie układa mu się w życiu. Znowu próbuje mnie obarczyć winą, ponieważ wie, że dobrze sobie radzę bez niego. Nie może tego znieść. Ale to już jego problem.
Główne zdjęcie: youtube