W zeszłym miesiącu byłyśmy z córką na weselu mojej siostrzenicy. Ślub był wspaniały, wszystko dobrze zorganizowane, a panna młoda promieniała szczęściem. Po przyjęciu weselnym córka została u mnie na noc, ponieważ mieszkamy w różnych miastach. Rano Maja siedziała przy oknie i była bardzo smutna. Przyjrzałam się uważnie i zauważyłam, że płacze!
Zapytałam ją, co się stało, przecież jeszcze wczoraj wszystko było w porządku. Powiedziała mi następujące: „Tak, to był wspaniały ślub. Nigdy w życiu nie miałam takiego ślubu i już nigdy nie będę miała. Gdy wychodziłam za mąż, nie miałam żadnego przyjęcia ani sukni ślubnej. - Nagle przypomniałam sobie, jak Maja wychodziła za mąż.
Dziesięć lat temu błagałam córkę, aby zorganizowała przyjęcie weselne i zrobiła wszystko jak należy. Namawiałam ją, żeby poszukała sukni ślubnej, pomyślała o fryzurze, manicure, poszła do dobrej wizażystki.
Byłam gotowa zapłacić za wszystko, w końcu moja jedyna córka wychodzi za mąż. Maja nie chciała o tym słyszeć, mówiąc, że to już należy do przeszłości. Byłam w szoku gdy zobaczyłam córkę ubraną w dżinsy i T-shirt, gdy przyszła do Urzędu Stanu Cywilnego.
Maja zachowywała się w ten sposób od czasów szkolnych. Kiedy inni maturzyści przymierzali garnitury i suknie balowe, Maja przyszła odebrać świadectwo w krótkich spodenkach. Zabrała świadectwo dojrzałości i wróciła do domu. Mniej więcej tak samo wyglądał jej ślub. Maja nie chciała nawet rozmawiać o dzieciach, w przeciwieństwie do swojego męża.
Zwykle takie tematy porusza się przed ślubem. Młoda i ambitna Maja uważała, że to normalne, że nie chce mieć dzieci w tak młodym wieku. Chciała żyć własnym życiem. Po czterech latach małżeństwa mąż mojej córki nie chciał kontynuować związku, gdyż chciał mieć dzieci.
Młoda para się rozwiodła, były zięć się ożenił i teraz mieszka z kobietą, która urodziła mu trójkę dzieci. Natomiast moja Maja została sama, od czasu do czasu spotyka się z mężczyznami i mówi, że nikogo nie potrzebuje. Tak naprawdę, to wcześniej nikogo nie potrzebowała.
Teraz zaskoczyła mnie, mówiąc, że żałuje, iż nie urodziła dziecka. Teraz Maja ma 38 lat, nie ma rodziny, męża i chce mieć dziecko. Mówi, że kiedy odejdę, będzie miała dla kogo żyć. Jednak boje się, że może później tego żałować. Dziecko to wielka odpowiedzialność, więc nie chcę, żeby miało cierpieć z powodu jakichkolwiek problemów.
Maja ma prawie czterdzieści lat i ledwo wiąże koniec z końcem, lecz nie jestem w stanie jej pomóc. Pocieszam Maję, gdyż zawsze będzie dla mnie dzieckiem. To bardzo przykre patrzeć na jej smutne oczy i wiedzieć, że tyle rzeczy ją ominęło, a teraz nie ma żadnych wspomnień.
Ale nadal wierzę, że ma jeszcze czas, aby ułożyć sobie życie. Jeśli będzie chciała, wyjdzie za mąż i urodzi dziecko. Najważniejsze to nie przejmować się tym, co było - czasu nie można cofnąć. Ale można zacząć doceniać życie tu i teraz.