Cały czas kłócimy się z mężem z powodu zięcia. Chodzi o to, że mąż naszej córki jest leniwy. Od roku pracuje dorywczo, nie ma stałej pracy. Wychodzi na to, że córka sama wychowuje dwójkę dzieci i utrzymuje rodzinę.
Jest teraz na urlopie macierzyńskim, więc nie może pracować w pełnym wymiarze godzin. Postanowiłam, że będę jej pomagać, ale pod warunkiem, że rozwiedzie się ze swoim beznadziejnym mężem. Od samego początku nie spodobał mi się Roman. Miałam nadzieję, że się nie pobiorą, jednak okazało się inaczej.
Roman jest narcystycznym egoistą, który myśli tylko o sobie. Ale moja córka się ze mną nie zgadza, bo miłość przyćmiła jej zdrowy rozsądek. Musiałam oddać nowożeńcom mieszkanie mojej matki, ponieważ nie daliby rady wynajmować mieszkania. Chociaż nie było mi to na rękę, gdyż wcześniej mieszkali tam lokatorzy, a ja miałam dodatkowy dochód do emerytury.
Mieszkanie wymagało remontu. Po wyprowadzce lokatorów chciałam odświeżyć mieszkanie i kupić nowe meble. Zięć nie chciał sam tapetować ścian i kłaść paneli - uznał, że lepiej będzie wynająć ekipę. Sprawiał wrażenie osoby, która ma mnóstwo pieniędzy, ale w rzeczywistości nie miał grosza przy duszy.
Stwierdził, że nie będzie harował ani po swojej pracy, ani w weekendy. Uważa, że każdy musi robić to, na czym się zna, więc nie zamierza robić remont samodzielnie. Ale rzecz w tym, że wcale nie potrafi utrzymać rodziny. Żeby zatrudnić ekipę, trzeba mieć pieniądze. Skąd miałby wziąć pieniądze? Nie potrafi nawet wkręcić żarówki, ma dwie lewe ręce.
Kiedy powiedziałam co mi się nie podoba, zięć się na mnie obraził. Powiedział, że jestem dla niego niemiła. Wyobrażacie to sobie? Delikatniś się znalazł. Moja córka zawsze stawała w obronie męża i usprawiedliwiała go. Mówiła, że przeze mnie się kłócą.
Postanowiłam nie mieszać się w ich sprawy. Ale ostrzegłam córkę, żeby nie przychodziła do mnie, gdy będzie źle. Skoro zdecydowała się związać z taką osobą, niech ma pretensje tylko do siebie. Kiedy dowiedziałam się, że moja córka jest w ciąży bliźniaczej, zaparło mi dech w piersiach.
Najciekawsze jest to, że ta wiadomość nie miała żadnego wpływu na zięcia - nie podjął żadnych działań. Musieliśmy zrobić remont na własny koszt. Nie chciałam, żeby moje wnuki dorastały w takich warunkach. Córka ciągle próbowała pomagać, ale zięć nie robił nic. Nie powiedziałam nic córce, ale ona już sama zaczynała powoli dostrzegać pewne rzeczy.
W ciągu tygodnia czy dwóch doprowadziliśmy mieszkanie mojej mamy do porządku. Razem z córką zrobiłyśmy też generalne porządki, chociaż nie mogła pracować fizycznie. Ale, dzięki Bogu, wszystko obyło się bez komplikacji.
Na wyprawkę dla dzieci zięć sam zarobił pieniądze. Razem ze swatami daliśmy im prezenty. Ale relacje z zięciem nadal były napięte. Córka wciąż go broniła i prosiła, żebyśmy nie wywierali presji na jej męża. Przecież nie proszą nas o pieniądze, więc nie ma się co wtrącać.
Dopiero gdy córka przeszła na urlop macierzyński, dowiedzieliśmy się, w jaki sposób młoda rodzina radzi sobie. Okazało się, że założyli kartę kredytową. Kiedy córka nie mogła już pracować, nie było z czego spłacać, dlatego zwierzyła mi się ze wszystkiego. Oczywiście byłam przerażona!
- Po co zdecydowałaś urodzić dziecko będąc w związku z takim mężczyzną? Czy zdajesz sobie sprawę, ile pieniędzy trzeba wydać na dziecko? A ty masz dwójkę! Twój facet nic nie robi przez cały dzień, a ty go bronisz! - Nie mogłam tego dłużej znieść.
Córka zaczęła coś mamrotać, że mają pewne problemy, ale poradzą sobie. O jakich problemach mówi, skoro mają niemal wszystko?
Dzieci moich koleżanek wynajmują mieszkania lub spłacają kredyt hipoteczny, a moja córka i zięć mają wszystko podane na tacy. Wszystko dlatego, że jej ukochany nie może znaleźć porządnej pracy. Mało mu płacą, grafik mu się nie podoba, dojazd zajmuje dużo czasu itd.
- Mamo, czy ty nie rozumiesz, że on szuka pracy? Jak na razie nie może znaleźć dobrej pracy, to się zdarza! Przecież nie będzie pracował za grosze! - Córka znów stanęła w obronie męża.
Tak, lepiej w ogóle nic nie zarabiać! Dobrze się ustawił. Żona mu nie zrzędzi, nie każe iść do pracy, przyrządza różne potrawy. Tylko że odbywa się to naszym kosztem. Mam już tego dość! Powiedziałam córce, że nie zamierzam jej więcej pomagać. Dopóki się nie rozwiedzie, nie dostanie od nas ani grosza.
- Chcecie, żeby moje dzieci wychowywały się bez ojca? - córka płacze.
Lepiej wcale nie mieć ojca, niż mieć ojca łajdaka.