Po wielu kłótniach w końcu zaakceptowałam to, czego chciał mój syn. Mianowicie, żebym nie wtrącała się w ich życie z żoną. Żebym nie dzwoniła co drugi dzień i nie pytała o to, co słychać. Teraz zdaję sobie sprawę, że wcześniej trochę przesadziłam, ale taka już jestem i trudno mi kontrolować własne emocje. Nie wpłynęło to jednak zbytnio na sytuację.
Mój syn i synowa sami do mnie nie dzwonią, a kiedy się ze sobą komunikujemy, nie tryskają entuzjazmem. To sprawia, że jest mi smutno. Niedawno doszło do kolejnej sytuacji. Zadzwoniłam do nich w środę w pewnej sprawie. Syn odebrał i przez chwilę rozmawialiśmy. Z przyzwyczajenia zapytałam czy mają z żoną jakieś plany na weekend, ale on coś wymamrotał.
Powiedział, że chcą gdzieś pojechać, ale jeszcze nie podjęli decyzji. Pomyślałam więc, że pewnie ponownie odwiedzą swoich znajomych mieszkających za miastem. Cóż, czasami trzeba. Ale wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy dowiedziałam się, że nie pojechali do żadnych znajomych.
Wynajęli duży samochód i pojechali na krótkie wakacje do innego regionu. Pojechali na kilka dni, nie mówiąc o tym nikomu. Zachowali się dziecinnie. Nie mogę powiedzieć, że byłam zachwycona tym pomysłem, chociaż są dorośli, ale po co wydawać pieniądze na coś takiego? Cudzy samochód, paliwo, na które trzeba wydać mnóstwo pieniędzy i tak dalej.
Kiedy powiedziałam, że wyjechali potajemnie, to nie do końca była prawda, bo nie powiedzieli o swoich planach nikomu poza swatką, matką mojej synowej. To ona powiedziała mi o wszystkim przez telefon.
Tak, zadzwoniłam do niej na wszelki wypadek, ponieważ martwiłam się, że mogło im się coś stać, gdyż nie odbierali telefonu, a w ogóle to umówiliśmy się, że będziemy zdzwaniać się z synem co weekend... Ale Aleksandra reagowała na tę samą sytuację w zupełnie inny sposób.
Jest kobietą starej daty. Pięć lat młodsza ode mnie, szczupła, z workami pod oczami i krótką fryzurą. Na początku można by pomyśleć, że jest raczej ponurą i zamkniętą w sobie osobą, ale tak nie jest.
Wręcz przeciwnie, bez względu na to, ilu ludziom starałam się w życiu przypodobać, nie mam nawet jednej dziesiątej znajomych, których ona ma. Należy powiedzieć, że przyciąga do siebie. Ma cechy silnej osobowości.
Osobiście jednak trudno mi się porozumieć z osobą, która kompletnie nie interesuje się życiem innych ludzi. Kiedy mój syn i jej córka brali ślub, odmówiła nawet wzniesienia toastu: po prostu podniosła kieliszek i coś krzyknęła. Ale wszyscy przy stole ją poparli i zaczęli składać życzenia w ten sam sposób.
Przygotowałam to, co chce powiedzieć, na trzech kartkach papieru, starając się, by mój toast był długi, piękny i trafiał w sedno. Później zdałam sobie sprawę, że to na próżno. Aleksandra nie martwiła się nadchodzącym przyjęciem, więc nawet nie zawracała sobie głowy sukienką i makijażem.
Myślałam, że przynajmniej wtedy zostanie wyśmiana, ale nie: wszyscy chwalili ją za odważny i stylowy wizerunek. Odwiedziłam ich przed ślubem. Mieszkanie wyglądało na zadbane i czyste. Ale dym tytoniowy utrudniał swobodne oddychanie. Poprosiłam, żeby otworzyli okna, żeby przewietrzyć mieszkanie, ale swatka udała, że nie słyszy, więc musiałam to zaakceptować.
Potem zaczęło mi się nawet kręcić w głowie, ale nie miałam odwagi drugi raz powiedzieć tego samego. Jestem kobietą, niezależnie od tego, ile mam lat. Od dzieciństwa uczą nas dobrych manier i bycia życzliwymi. To są podstawowe zasady dobrego wychowania.
Podobno taki charakter ma się albo od dziecka, albo wyrabia się go przez całe życie. Zazwyczaj taki charakter chcą mieć 15-latkowie. Dla nich liczy się niezależność i bycie „cool”. Ale dla mnie lepiej jest, gdy życie składa się z gładkiej, prostej drogi, bez różnych komplikacji. Tylko wtedy można pozostać miłą i życzliwą osobą. Pomyśl o tym, przecież nie ma w tym nic złego! Warto dbać o układ nerwowy.
Wiem, przez co przeszła moja swatka. Najpierw dowiedziała się, że jej mąż ją zdradza, a potem, że zainwestował wszystkie ich oszczędności w piramidy finansowe. Oczywiście dał się oszukać i stracił wszystkie pieniądze.
Rok później urodziła się moja synowa. W rodzinie nie było ani pieniędzy, ani miłości między małżonkami. Co zrobiłabym w takiej sytuacji? Nawet sobie nie wyobrażam, pewnie bym zwariowała. Ale Aleksandra wzięła się w garść i rozwiodła z mężem. Potem sama zaczęła pracować, a nawet zajęła się biznesem. Prawdopodobnie dzięki temu nie musiała sprzedawać mieszkania z powodu długów.
Chciałabym się z nią zaprzyjaźnić, ponieważ możemy sobie pomagać na wiele sposobów. Tak naprawdę, jeśli się nad tym zastanowić, jesteśmy jedną rodziną. Ale nie podoba mi się jej zimne podejście do własnej córki, nie mówiąc już o moim synu.
Przecież sama ją wychowałaś i nie masz nikogo poza nią. Ale dlaczego nie przejmujesz się ich życiem?! Swatka nie dzwoni do nich, nie odwiedza ich. Zajmuje się swoim życiem i uważa, że to w porządku. Nie sądzę, żeby to było czymś normalnym. Po co mieć dzieci i nie móc się z nimi w ogóle komunikować? Myślę, że to z powodu ludzkiej bezduszności.
Takie jest w każdym razie moje zdanie. Nawet jeśli syn razem z żoną trochę mnie obrażają swoim zachowaniem, będę nadal trzymać się swojego zdania. Aleksandra może żyć dalej tak jak uważa. Czas wszystko zweryfikuje.