Mikołaj dorastał w inteligentnej rodzinie. Jego ojciec był wykładowcą na uczelni, a matka pracowała jako lekarz. Jego rodzice kochali swojego jedynego syna i poświęcali cały swój wolny czas na jego wychowanie.
Mikołaj chodził na różnego rodzaju dodatkowe zajęcia, zadowalał rodziców dobrymi ocenami w szkole. Jedyną wadą chłopca była jego przyjaźń z Weroniką. Dziewczyna pochodziła z dysfunkcyjnej rodziny: jej matka była bezrobotna, a ojciec pracował w fabryce i nadużywał alkoholu.
Ta dziewczyna to ja, natomiast Mikołaj był moim jedynym przyjacielem. Przyjaźniliśmy się od dziecka, bronił mnie przed innymi, pomagał odrabiać lekcje. Byliśmy z Mikołajem nierozłączni. Kiedy skończyłam 15 lat, zostałam sierotą, więc trafiłam do domu dziecka i przestaliśmy komunikować się z Mikołajem.
Oczywiście dowiedział się od wychowawczyni, gdzie aktualnie przebywam. Ale nie otrzymał ode mnie żadnego listu, więc wkrótce porzucił wszelkie próby skontaktowania się ze mną. Spotkaliśmy się przez przypadek na maturze.
Mikołaj wyrósł na dżentelmena z dobrymi manierami, ja też stałam się ładniejsza. Znów zaczęliśmy rozmawiać. Nawet nie zauważyliśmy kiedy nasza przyjaźń przerodziła się w coś więcej.
Zaczęliśmy razem studiować, spotykaliśmy się coraz częściej. Pewnego dnia wyznałam Mikołajowi, że nadal mam wszystkie jego listy i zawsze mu odpisywałam. W domu dowiedział się, że jego rodzice ukryli przed nim moje listy.
Pryncypialni rodzice
Rodzice Mikołaja nie chcieli mnie zaakceptować. Wybrali nawet dla niego odpowiednią dziewczynę. Tyle że Mikołaj powiedział im, że ożeni się ze mną po ukończeniu studiów. Pomimo tego, że rodzice byli temu przeciwni, zaczęliśmy z Mikołajem mieszkać razem. Po kilku miesiącach szczęśliwego życia dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Oczywiście od razu mu o tym powiedziałam.
Wtedy przyszła do nas jego matka. Przyniosła kopertę z pieniędzmi i poprosiła mnie, żebym zniknęła z ich życia raz na zawsze. Nikomu o tym nie powiedziałam, gdyż po prostu zignorowałam tę wizytę.
Po tym, jak urodziło się dziecko, rodzice mojego męża odwiedzili nas w naszym małym mieszkaniu. Tak, nie mieliśmy zbyt wiele miejsca, ale to nie wielkość mieszkania czyni nas szczęśliwymi. Wtedy matka Mikołaja stwierdziła, że dziecko nie jest do niego podobne... Kilka tygodni później wręczyła mu dowód z badania DNA - rzekomo nie jest ojcem tego dziecka. Mikołaj w to uwierzył. Spakował swoje rzeczy i mnie zostawił.
Tyle że był jedynym mężczyzną w moim życiu i oczywiście był ojcem naszego dziecka. Na początku próbowałam go przekonać, płacząc i mówiąc, że zaszła pomyłka. Ale on nie chciał mi uwierzyć. Sprzedałam mieszkanie i przeprowadziłam się do innego miasta, ponieważ chciałam zacząć wszystko od nowa, razem z moim synem”.
Inne losy
Wiele lat później przez przypadek spotkałam Mikołaja na konferencji. Został przeciętnym lekarzem, ożenił się z kobietą, którą zaakceptowali jego rodzice. Ja zostałam lekarzem wojskowym i samotnie wychowywałam syna.
Dopiero po dziesięciu latach byłam w stanie zaufać innemu mężczyźnie. Teraz wraz z mężem i trójką dzieci mamy dużą, zżytą rodzinę. Małżonek nie daje po sobie poznać, że któreś z dzieci nie jest jego dzieckiem. Wszystkie dzieci są jednakowo kochane przez mojego obecnego męża.
Zdałam sobie sprawę, że bez względu na to, jak bardzo kocham kogoś, nie da się walczyć z jego rodzicami przez całe życie. To przykre, że ludzie w XXI wieku wciąż zwracają uwagę na status społeczny i nie potrafią dostrzec w ludziach najważniejszych cech.