Ta historia wstrząsnęła siecią dwa lata temu. Mały Andryusha sam stworzył bałwany-zabawki, aby zebrać fundusze na swoje leczenie. Mama Andrei, Alena Semilet, opowiedziała, jak zmieniło się ich życie.

- Wierzę, że jest Święty Mikołaj i że w tamtych czasach przechodził gdzieś w pobliżu naszego oddziału szpitalnego, kiedy zrobiliśmy pierwszego bałwana - opowiada Alena.

foto: leafclover.club

W wieku 4 lat u Andreya zdiagnozowano białaczkę. Dziecko wymagało leczenia w Białoruskim Republikańskim Centrum Naukowo-Praktycznym Radioterapii, na Ukrainie nie mogli mu pomóc.

Jeden cykl leczenia kosztowałby 35 tysięcy dolarów, co jest ogromną kwotą dla rodziny.

foto: leafclover.club

Na kilka tygodni przed Nowym Rokiem Alena przyniosła synowi skarpetki, ryż i flamastry. Mama chciała zająć dziecko i zaproponowała stworzenie zabawek. Alena i babcia Andryushy same zrobiły pierwsze bałwany, chłopiec je pomalował. Figurki okazały się bardzo piękne i rodzina zdecydowała się je sprzedać.

foto: leafclover.club

Mama złożyła podanie do różnych fundacji, dzwoniła do kanałów telewizyjnych i jej syn stał się znany. Ale ogromna kwota nigdy nie została zebrana. Rodzina zdecydowała się sprzedać swój jedyny dom.

- Właśnie jechałam na Ukrainę, żeby sprzedać mieszkanie. W tym czasie zaczęły napływać wiadomości z banku. Otrzymywaliśmy pieniądze na nasze konto. Przelewy wykonywali ludzie z Ukrainy, Białorusi, Rosji, Izraela, Niemiec - mówi Alena.

Na Facebooku mieszkanka Izraela Svetlana Katsuba napisała post o chłopcu, który sam szyje bałwanki, aby zarobić na leczenie. Ta historia wstrząsnęła siecią. Ludzie byli zachwyceni odwagą, determinacją i siłą woli dziecka. Użytkownicy zaczęli przesyłać pieniądze na konto Aleny, składali zamówienia na bałwany, a nawet przynosili gotowe figurki do szpitala Andreya.

foto: leafclover.club

W ciągu zaledwie pięciu dni zebrali całą kwotę. Bałwany zamawiali ludzi z różnych stron świata.

- Dzięki waszemu wsparciu, modlitwie, pomocy zakończyliśmy kurację! Na początku tego tygodnia udaliśmy się na kontrolę w Homlu, takich wyjazdów będzie kilkanaście w ciągu 5 lat. Często słyszę: „Cóż, czy to już koniec? Teraz żyj jak wcześniej! ” Życie całkowicie się zmieniło, ale wniosek jest tylko jeden - „Oddychaj głęboko! Doceń każdą minutę swojego życia! Bądź blisko, bez względu na wszystko! ” - około miesiąca temu Alena Semilet napisała na swojej stronie w sieci społecznościowej.

Mały Andriej już wrócił do domu, ma wielu przyjaciół, ale nie może jeszcze chodzić do przedszkola. Z zabawek dziecko woli autka i klocki Lego.

- Przychodzi do nas nauczycielka i przygotowuje go do szkoły. Być może przez pewien czas będziemy uczyć się zdalnie. Mam nadzieję, że za kilka lat przeniesiemy się do zwykłej szkoły. Potem pójdziemy na uniwersytet. Andryusha chce zostać pilotem lub lekarzem - mówi Alena.

foto: leafclover.club

foto: leafclover.club

foto: leafclover.club

Mama jest pewna, że ​​Andrei stanie się prawdziwym mężczyzną i nadal ma swojego pierwszego bałwana.

- Kupili tego bałwana, przelali nam pieniądze. Ale kupujący zostawił nam to jako symbol. I nie wierzcie komuś, kto mówi, że nie ma cudów. Zdarzają się - mówi matka Andryushy.

Alena z zawodu jest fryzjerką, dawno nie była w pracy, teraz kobieta może wrócić do zawodu.

Główne zdjęcie: leafclover.club