Ciekawa historia miała miejsce na pokładzie ogromnego „Titanica”, który uznano za niezatapialny. Piekarz Charles Jockin nie tylko był w stanie przeżyć, ale także pomógł uratować się innym ludziom.

Charles Jockin (według innych źródeł Joughin) od 11 roku życia pracował jako piekarz na statkach morskich. W wieku 33 lat awansował na stanowisko głównego piekarza i miał zaszczyt zostać członkiem załogi na pokładzie „Titanica”. Pod jego kierownictwem było 13 pracowników.

Późny wieczór 14 kwietnia 1912 roku okazał się decydujący dla Charlesa. Po zmianie spokojnie odpoczywał w swojej kabinie, gdy nagle usłyszał głośny huk, po którym nastąpiły krzyki. Wychodząc z kabiny, Jockin zobaczył panikę i zaczął spokojnie i wyraźnie kierować wszystkich na pokład. Piekarz polecił również swoim podwładnym, aby do przygotowywanych szalup podawali ciastka i chleb, aby ludzie mieli pożywienie.

Następnie Jockin udał się do kabiny, aby napić się likieru. Musiał opuścić „Titanica” na szalupce numer 10, do której został przydzielony jako kapitan. Ale Charles zobaczył przestraszoną kobietę z dziećmi i oddał jej swoje miejsce. Następnie piekarz zaczął wrzucać do oceanu kanapy, leżaki i krzesła, aby to wszystko pomogło utrzymać się na powierzchni ludziom, którzy nie dostali się do szalup.

foto: lemurov.net

Charles doskonale zdawał sobie sprawę, że nie wszyscy się uratują. Statek coraz bardziej wypełniał się wodą, a gdy piekarz wszedł do swojej kabiny, pomieszczenie było już częściowo zalane. Ale niewzruszony Jockin znowu napił się alkoholu i kontynuował pomagać pasażerom. Wreszcie „Titanic” był prawie pod wodą. Według niektórych raportów mężczyzna odwiedził spiżarnię i ponownie napił się alkoholu. A potem usłyszał straszny trzask, sygnalizujący rozłamanie statku. Jockin założył kamizelkę i jako jeden z ostatnich opuścił statek.

foto: lemurov.net

W wodzie Charles był spokojny, trzymał głowę nad wodą i nie marnował energii. Był w stanie przebywać w lodowatej wodzie, według różnych źródeł, od godziny do 2-3 godzin. Jockin zobaczył przewróconą szalupę ratunkową i złapał się, aby nie utonąć. W końcu na horyzoncie pojawił się długo oczekiwany statek pocztowy, który uratował wszystkich ocalałych.

W jaki sposób zwykły piekarz będący w stanie odurzenia alkoholowego zdołał nie tylko przeżyć, ale także uratować innych? Chodzi chyba właśnie o alkohol, który dodawał odwagi i spokoju, a także pozwalał się rozgrzać. I chociaż naukowcy twierdzą, że alkohol przyspiesza chłodzenie organizmu, Charlesowi Jockinowi udało się dokonać niemożliwego. Po katastrofie kontynuował pracę na statkach, a nawet brał udział w II wojnie światowej i dożył do 78 lat.

Główne zdjęcie: lemurov.net