Historia 49-letniego Ho Wan Langa jest niesamowita. W czasie wojny wietnamskiej wieś, w której mieszkała jego rodzina, znalazła się pod nalotem.
Jego matka i dwóch braci zginęło, a pogrążony w żalu ojciec zaniósł go na rękach do dżungli, z dala od ludzi i eksplodujących pocisków. Szok, jakiego doznał mężczyzna był tak silny, że przez 40 lat nie zbliżali się do osady.
Mężczyźni przeżyli dzięki polowaniom, uprawiali małe pole z kukurydzą. Ilekroć ludzie zbliżali się do ich domu, wchodzili głębiej w dżunglę. Łowcy przypadkowo natknęli się na ich chatę, a także powiadomili lokalne władze o dwóch pustelnikach. Kilka dni później po mężczyzn przyjechali przedstawiciele gminy.
Ojciec Langa, Ho Van Thang, był już słaby i potrzebował pilnej pomocy medycznej. Władze przekonały go, że wojna już dawno się skończyła i że on i jego syn nie są już w niebezpieczeństwie.
Media natychmiast zainteresowały się historią mężczyzny, który przez 40 lat nie widział ani jednej osoby poza swoim ojcem. Mężczyzna dorastał w całkowitej izolacji społecznej i nie rozumiał w ogóle różnicy między mężczyzną a kobietą, ani między dobrem a złem.
Lang jak dziecko uczył się żyć w cywilizowanym świecie. Najbardziej imponującymi odkryciami były dla niego sztuczne oświetlenie, telewizja i jazda samochodem. Przez dziesięciolecia w dżungli ojciec i syn praktycznie nie chorowali, nie wliczając przeziębienia i niestrawności, która czasami występowała.
Gdy tylko przenieśli się do wioski, ich odporność zderzyła się z bakteriami i wirusami. W pierwszym roku mężczyźni często chorowali. Kilka lat później Ho Wan Lang przystosował się do życia wśród ludzi, lubi otaczający go hałaśliwy i aktywny świat. Ale ojcu Langa wciąż brakuje miarowego i prostego życia w dżungli.
Główne zdjęcie: lemurov.net