Wiele włoskich miast i wsi, próbując poradzić sobie z wyludnieniem, uruchomiło program sprzedaży opuszczonych budynków za symboliczną cenę w 1 euro. Amerykanka Rubia Daniels nie tylko z niego skorzystała, ale kupiła jednocześnie trzy domy. Dwa lata później okazało się, że koszt naprawy sięgnął 60 tys. euro.
W opowieściach o sprzedaży nieruchomości w malowniczych włoskich miasteczkach zawsze jest pewne „ale”. Każdy, kto chce stać się właścicielem takiego domu, zobowiązany jest do wpłacenia kaucji (kwota różni się w zależności od konkretnego miasta), która gwarantuje, że nabywca w określonym czasie przeprowadzi remont budynku. W przypadku naruszenia tego obowiązku dom wraca na własność gminy, a kaucja pozostaje w skarbcu.
W przypadku Rubii Daniels była to kaucja w wysokości 5000 euro i trzy lata na remont. W 2019 roku Amerykanka kupiła dla każdego ze swoich dzieci jednocześnie trzy budynki w sycylijskim miasteczku Mussomeli. Po przejściu na emeryturę zamierza się tam osiedlić i chce, aby każde z potomków miało tam mieszkanie. Dwa lata po tej decyzji Daniels obliczyła koszty i wylądowała z nimi w „The Sun”. Wydane 60 tys. euro to nie limit. Remont nadal trwa, a Daniels spodziewa się, że jeszcze będzie musiała zainwestować w niego około 17 000 euro. Nie tak dużo, biorąc pod uwagę, że kwota jest podzielona na trzy domy jednocześnie. „Właściwie rozumiałam, na co się zgadzam. Wiedziałam, że jeśli kupię dom za jedno euro, to będę musiała go wyremontować – powiedziała reporterom Amerykanka. Oczekuje jednak, że trzyletni termin naprawy przez władze Mussomeli zostanie wydłużony. Na szybkość pracy wpłynęła pandemia i lockdown we Włoszech.
Główne zdjęcie: google.com