Mieszkanka Wielkiej Brytanii Susan Herdman, która ma 52 lata, wygrała na loterii dwanaście lat temu i oficjalnie stała się milionerką. Dowiedzieliśmy się, jak udało jej się uniknąć pokusy i zachować pieniądze.

W rodzinie Susan, kupowanie losów na loterię jest czymś w rodzaju tradycji, jej ojciec kupował je, a później ona sama zaczęła kontynuować tradycję. Kobieta była pewna, że kiedyś jej się poszczęści, ale zwykłe życie się toczyło dalej. Wszyscy w rodzinie pracowali równie ciężko na farmie, a sama Susan znalazła swoją pierwszą pracę już jako nastolatka. Wcześnie wyszła za mąż i urodziła syna, przez co zwiększył się zakres obowiązków i odpowiedzialności, a po rozwodzie kobieta musiała pracować jeszcze ciężej.

W salonie piękności, który był jej własnym projektem i jedynym źródłem dochodu, Susan zajmowała się nie tylko fryzjerstwem, ale także całą pracą administracyjną. Ale nie na darmo mówi się, że najciemniej jest przed świtem! W momencie, gdy kobieta musiała wpłacić kaucję na nowy dom, sprawy w salonie zaczęły przybierać coraz gorszy obrót. Cotygodniowy zakup losu na loterii nagle okazał się łutem szczęścia, wszystkie liczby się zgadzały, a Susan z trudem mogła uwierzyć, że jej się poszczęściło.

Kobieta znała mnóstwo historii o niespodziewanych milionerach, którzy błyskawicznie wydawali wygrane na luksusowe przedmioty i rozrywki, a życie niektórych pod wpływem pieniędzy zamieniało się w tragedię. Aby uczcić wygraną, poszła z przyjaciółkami do baru karaoke i kupiła prezenty dla swojej rodziny.

Dla własnej przyjemności kupiła wygodny samochód kempingowy. Poza tym, jej styl życia nie zmienił się; robi zakupy nie w sklepach designerskich, a w zwykłych centrach handlowych i domach towarowych. Duże pieniądze nie stały się dla niej źródłem pokus, ale solidną poduszką finansową i możliwością robienia tego, co lubi.

Susan porzuciła pracę w salonie fryzjerskim, by zająć się hodowlą zwierząt. W swoim gospodarstwie hoduje świnie i zajmuje się ogrodnictwem. Nie zapomina również o swojej działalności charytatywnej, choć woli się tym nie chwalić. Dzięki portalom społecznościowym stało się wiadome, że w zeszłym roku, na początku lockdownu, rodzina Susan dostarczała darmowe warzywa mieszkańcom, zwłaszcza tym, którzy najbardziej potrzebowali pomocy - sierocińcu dla niepełnosprawnych dzieci i osób samotnych.

Główne zdjęcie: lemurov.net