Historia Juany Marii, ostatniej z Nicoleños, jest nie mniej dramatyczna niż historia Szkota Selkirka, która stała się podstawą powieści Defoe Robinson Crusoe. Opowiemy więcej o kobiecie, która przez osiemnaście lat żyła samotnie na wyspie na Pacyfiku.
Jej plemię od wieków zamieszkiwało małą wyspę San Nicolás. W czasie dramatycznych wydarzeń było około trzystu osób. W 1814 roku do wyspy zacumował rosyjski bryg Ilmena. Drużyna łowców składała się z Rosjan i Indian z miejscowego plemienia Aleutów, z którymi toczyli potyczki w różnym czasie.
Przyczyną kolizji było oskarżenie miejscowego mieszkańca o śmierć członka załogi statku. Nowo przybyli prawie całkowicie wytępili rdzenną ludność, uciekło tylko kilkadziesiąt osób.
Kiedy statek z Misji Katolickiej Santa Barbara przybył do San Nicolas w 1835 roku, przy życiu pozostało tylko kilka kobiet i starca o imieniu Black Hawk. Ostatnich Nicoleños przewieziono na kontynent, ale Juany Marii nie było wśród nich. Istnieje wersja, w której ona była w łodzi, która przywiozła tubylców na statek, ale w ostatniej chwili rzuciła się do wody, bo jej małego syna lub brata nie było w łodzi. Drużyna nie zatrzymała się, zbliżała się silna burza, a kobieta została sama na wyspie.
Nawiasem mówiąc, jej współplemieńcy nie mieli czasu, aby w pełni korzystać z dobrodziejstw cywilizacji, jedna po drugiej porwała ich choroba. Układ odpornościowy plemienia, dotychczas nie skonfrontowany z wirusami, po prostu nie radził sobie z ich liczbą. Juana Maria i jej domniemany syn byli ostatnimi przedstawicielami pierwotnych mieszkańców San Nicolás.
Podjęto jeszcze dwie nieudane próby wyprowadzenia kobiety i dziecka. Ale umiejętnie unikali kontaktu z marynarzami, a ci, którzy wędrowali po wyspie, wracali bez wyników. Dopiero trzecia próba zakończyła się sukcesem. Myśliwy i tropiciel George Nidever znalazł kobietę w listopadzie 1853 roku. Wyglądała na pełną energii, uśmiechniętą i przyjacielską, na wyspie nie było nikogo innego. Żeglarze znaleźli jej chatę i schronienie w jaskiniach. Kobieta nauczyła się samodzielnie zdobywać jedzenie, jej menu zawierało drób, skorupiaki, a nawet foki.
Kiedy została zabrana do Santa Barbary, okazało się, że miejscowi Indianie jej nie rozumieją. Kobieta nie mogła nawet podać swojego imienia, więc została ochrzczona Juana Maria. Była wesoła, chętnie śpiewała i tańczyła tradycyjne tańce dla swojego ludu. Była zachwycona jak dziecko na widok wielu rzeczy znanych innym. Niestety przeżyła tylko siedem tygodni w cywilizowanym świecie, podobnie jak jej współplemieńcy padła ofiarą dyzenterii.
Jej historia została przedstawiona w powieści dla dzieci amerykańskiego pisarza Scotta O'Della „Island of the Blue Dolphin”. Na jej podstawie powstał w 1964 roku film o tej samej nazwie.
Główne zdjęcie: lemurov.net