- Czy przeżyje? - Kobieta zapytała lekarza.

- Tak. Ale zostało jej dwie godziny.

Po wypowiedzeniu tych słów sunia spojrzała na ludzi. W jej oczach pojawiły się łzy. Wykorzystywała swoje ostatnie siły, by ludzie zobaczyli, że chce żyć.

Do tej pory życie Pusi nie było łatwe. Jako szczeniak została pozostawiona na targu. Stała przed sklepami, a ludzie przechodzili obok i nawet nie zwracali na nią uwagi. Mała nie rozumiała, co musi robić.

Pod koniec dnia zobaczyła ją jednak pracownica sklepu. Nakarmiła sunię. Niestety kobieta nie mogła zabrać psa do domu, ale codziennie się nim opiekowała, przynosząc mu jedzenie.

foto: domuspexa

Próbowano oddać sunię do nowej rodziny, ale bez powodzenia. Dlatego Pusia całe swoje życie spędziła na targu, gdzie poznała sporo ludzi. Wiele osób ją obrażało, wyzywało i znęcało się, ale ona była bardzo życzliwa, więc w milczeniu to wszystko znosiła. Oczywiście w zimie nie miała gdzie się podziać. Na dworze marzła, skulona w kłębek ze swoją równie nieszczęśliwą przyjaciółką.

Natalia, sprzedawczyni, która wzięła odpowiedzialność za psy, poddała je sterylizacji. Ale ludzie wciąż się nad nimi znęcali, najwyraźniej nie podobała im się nawet sama obecność psów, choć nikogo nie skrzywdziły. Wtedy wydarzyło się nieszczęście - przyjaciółka Pusi zmarła. Natalia znalazła Pusię ledwo żywą. Od razu zadzwoniła do mnie, żebym w jakikolwiek sposób pomogła. Skierowałam ich do kliniki. Lekarz powiedział, że suni zostało najwyżej dwie godziny. Ale nie chciałyśmy w to uwierzyć, więc dalej walczyłyśmy o jej życie. Sunia nie chciała się też poddać i starała się zrobić wszystko, co w jej mocy.

foto: domuspexa

Udało się znaleźć dawców, aby zyskać dodatkowy czas. Lekarze nie mogli stwierdzić, co jej dolega, bo objawy były niezrozumiałe. Już kilka razy zdecydowałam, że zabiorę ją do innej kliniki na badania. Ale lekarze stwierdzili, że nie można jej przewozić i nie wolno jej zabrać. Jej stan był bardzo ciężki. Jednak po ustabilizowaniu jej stanu, pojechałyśmy do innej kliniki. Oczywiście sunia nie mogła się podnieść i jadła bardzo mało.

W nowej klinice została przyjęta jak członek rodziny. Lekarze natychmiast zebrali się na naradę dotyczącą stanu Pusi. Tutaj również długo nie mogli zrozumieć przyczynę choroby. Ale udało im się ustalić, co jej dolega.

foto: domuspexa

Cały personel medyczny traktował psa ze zrozumieniem i współczuciem. Pusia nie oczekiwała od ludzi niczego dobrego, bo życie wiele ją nauczyło, ale zachowywała się dobrze i wykazywała cierpliwość. Jest łagodna, ale bardzo się trzęsła, ponieważ bała się wykonać zbędny ruch, żeby nikomu nie przeszkodzić.

Po pewnym czasie Pusia zaczęła ufać Ani, opiekunce kliniki. Kobieta często odwiedzała wszystkie zwierzęta i naszą bohaterkę z różnymi smakołykami. Sunia podziękowała również swoim ratownikom, którzy wykonali wspaniałą pracę ratując i dając Pusi nadzieję na lepsze życie.

Leczenie nadal trwa, ale z każdym dniem sunia czuje się lepiej. Oczywiście nie jest jeszcze bardzo aktywna, ale już chodzi na smyczy. Kierownik kliniki pozwolił Pusi zamieszkać w swoim gabinecie, aby mogła częściej przebywać w towarzystwie i nie nudziła się.

Główne zdjęcie: domuspexa