Człowiek, który zdaje sobie sprawę ze swoich błędów, jest godny szacunku...

Kupiłam tort.

Drogi. Był na zamówienie.

Na zdjęciu wyglądał świetnie, ale w rzeczywistości niezbyt fajnie. Dziwne.

Był za bardzo słodki, nie dało się go zjeść.

Nikt prawie go nie ruszył. Nikomu się nie spodobał.

Zapłaciłam pieniądze. 500 złotych. Cóż, szczerze mówiąc nie był tani.

Nie było żadnej prośby o wystawienie opinii ze strony cukiernika, więc nie przekazałam żadnej informacji zwrotnej.

On tylko zapytał:

- Czy tort dotarł na czas? Nie pognieciony?

- Na czas - odpowiedziałam. - W całości.

To wszystko. Rozmowa się skończyła.

Za 500 złotych zdobyłam wiedzę, że nie wrócę do tego cukiernika. Gdyby ktoś pytał: „Co to za tort?”, odpowiem: „Ten tort od tego cukiernika. Nie polecam.”

Jednak po tygodniu cukiernik się odezwał: „Czy tort się spodobał?”.

Ucieszyłam się. Nie chciałam go obrazić, ale chciałam przekazać mu informację zwrotną.

Powiedziałam: „Tort był zbyt słodki, w ogóle nie było owoców” i wysłałam zdjęcie przedstawiające talerze gości z prawie nietkniętym tortem.

Cukiernik odpisał: „Dziękuję za uczynienie mnie lepszym człowiekiem”.

Kolejnego dnia przysłał mi ręcznie robione bezy, delikatne i pyszne, z dopiskiem „Proszę dać mi jeszcze jedną szansę”, oraz makaroniki, które na górze miały nadruk kota ze „Shreka” z oczami, jakby mu było przykro.

Roześmiałam się.

Dałam mu drugą i trzecią szansę, ponieważ wszyscy jesteśmy ludźmi, jesteśmy stworzeni do popełniania błędów.

Ja też jestem człowiekiem i mogę popełniać błędy.

Chciałabym, żeby kiedy się pomylę, otrzymać drugą szansę.

Ta myśl pomaga mi poradzić sobie z lękiem przed popełnianiem błędów.

Ten artykuł nie jest o cukiernikach, ale o tym, że gdyby ludzie umieli rozmawiać o swoich uczuciach z szacunkiem do emocji innych ludzi, nie balibyśmy się tak bardzo popełniać błędów i pytać o tort „Czy smakowało?”.

Ponieważ niesmaczny tort nie jest gwarancją kłótni i gorszą reputacją, ale okazją do poznania swoich słabości, stania się lepszym człowiekiem i lojalnością opartą na szacunku do tego, jak ktoś wykorzystał szansę na naprawienie swojego błędu.

Czytałam kiedyś wywiad z Sylvestrem Stallone. Mówił o swoim psie Butkusie.

Stallone miał w swoim życiu bardzo ciężki okres, gdy nie miał pieniędzy: 26 lat, brak pracy, brak pieniędzy, brak perspektyw - natomiast są spodnie, które spadają z niego przez to, że Sylwester jest chudy i wiecznie głodny, i jest pies, który kocha go bezgranicznie.

Pewnego razu sprzedał tego psa (swojego najlepszego przyjaciela) za 15 dolarów. Ponieważ nie miał co jeść.

Wtedy zdarzył się prawdziwy cud - scenariusz „ROCKY” i popularność Stallone'a.

Jego pierwsze honorarium wynosiło 15 tysięcy dolarów. Dużo pieniędzy jak na człowieka, który był przyzwyczajony do pracy za kilka funtów.

Po zgarnięciu pieniędzy, pierwsze co zrobił Stallone to udał się do nowego właściciela Butkusa, aby wykupić psa.

Ale to był sprytny facet, który obserwował postępy Stallone i powiedział następujące:

- Chcesz wykupić swojego psa? Jesteś mi winien 15...

- Dolarów?

- Tysięcy dolarów!

Stallone bez wahania oddał cały honorarium i odzyskał przyjaciela. Cieszyli się, że mają siebie nawzajem.

W późniejszym wywiadzie Stallone powiedział: „On jest wart jeszcze więcej”.

Chciałam tylko powiedzieć, że o naszej osobowości w dużej mierze decyduje to, jak naprawiamy swoje błędy.

Główne zdjęcie: fit4brain.com