Jak ciekawe może być życie. To, co wczoraj było nie do przyjęcia, nagle zaczyna się urzeczywistniać. Do tego w taki sposób, że nie sposób myśleć o niczym innym. Jedyny syn, dla którego zrobiłabym wszystko, stawia przed wyborem: „Żenię się, a ty, mamo, musisz to zaakceptować”. Czy to, że ta kobieta jest o 7 lat starsza i ma dzieci, go nie obchodzi?
Życiowa historia, którą przeczytasz, nauczy Cię akceptować cudze decyzje i zachowania. Docenisz to! Nawet jeśli uważasz w tym momencie zupełnie inaczej. Pani Halina, która samotnie wychowywała syna, doczekała się, aż pójdzie on na studia i dopiero wtedy wyjechała do Portugalii, by zarobić pieniądze. Marzyła o tym, by kupić Andrzejowi mieszkanie i samochód.
Wszystko dobrze się układało: syn studiował, mama pracowała. Ale pewnego razu podczas rozmowy Andrzej powiedział, że chce się ożenić. Jednak kobieta, o której mówił, była od niego o 7 lat starsza. Co więcej, miała dwoje dzieci: dziewczynkę i chłopca. Przecież Andrzej miał dopiero 22 lata.
Jego matka natychmiast odparła, że kategorycznie się z tym nie zgadza. Ale Andrzej stwierdził, że jest już dorosły i ma prawo do podejmowania własnych decyzji. Pani Halina chciała odwieść syna od tej decyzji:
„Co potrafisz zrobić? Nie zarobiłeś jeszcze ani złotówki. Myślisz, że będę wszystkich utrzymywać?”.
„Mylisz się, sporo potrafię! Nie zamierzam brać pieniędzy od własnej matki. Od niedawna zacząłem pracować. Na razie zdalnie, żeby móc połączyć pracę ze studiami. Przecież zostało mi jeszcze kilka miesięcy nauki”.
„Ale ona ma dzieci! Czy zdajesz sobie sprawę, że to cudze dzieci?”.
„Mamo, dorastałem bez ojca. Wiem, jak to jest. Podjąłem decyzję. Tak, mają biologicznego ojca, który płaci alimenty, widuje się z nimi, ale z nimi nie mieszka. Mogę być obok. Kocham dzieci tak bardzo, jak kocham kobietę, która jest ich matką”.
Po tej rozmowie Pani Halina pogrążyła się w zadumie. „Tak naprawdę mnie nie potrzebuje. To mądry chłopak: zna się na komputerach, dobrze zna angielski, będzie mógł zarobić pieniądze dla własnej rodziny”.
Kolejna rozmowa telefoniczna była kontynuacją tego tematu. „Mamo, daj spokój, Iza jest miła. Jest mądra, piękna, jest wspaniałą gospodynią. Jestem przekonany, że ją polubisz! Dzieci z pierwszego małżeństwa są cudowne. Zwłaszcza młodszy, Sebastian. Jest mądry i sprytny. Za pierwszym razem jej się nie poszczęściło, ale teraz będzie szczęśliwa”.
„Uszczęśliwisz ją, lecz ja będę nieszczęśliwa!” - powiedziała mama.
„Znowu to samo! Przestań”.
„Synu, może najpierw zamieszkajcie razem, bez załatwiania formalności? Po co się spieszyć? W dzisiejszych czasach wielu ludzi decyduje się na to. Potem podejmiesz decyzję, co należy robić dalej”.
„Mamo, gdybyś miała córkę, też byś jej tak powiedziała? Wiesz, związek partnerski jest dla mężczyzn, którzy nie chcą brać na siebie odpowiedzialności.
To oczywiście jest wygodne: jeśli coś ci się nie podoba, pakujesz swoje rzeczy i wyprowadzasz się. Tu jednak rozwód, podział majątku itd... Nie sądziłem, że potraktujesz to w ten sposób. Zawsze się dogadywaliśmy. Sama mnie tego nauczyłaś, że mężczyzna powinien być odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale też za swoją kobietę.
Wiesz, o czym marzyłem przez te wszystkie lata, odkąd zerwaliście z tatą? Że spotkasz kochającego mężczyznę, który pomoże ci rozwiązać wszystkie twoje problemy, gdy byłem jeszcze dzieckiem.
Ale tak się niestety nie stało. Musiałaś wyjechać za granicę, by zadbać o naszą przyszłość. Jestem ci za to bardzo wdzięczny”. Pani Halina, nie zastanawiając się zbyt długo, spakowała swoje rzeczy i poleciała do domu, by ratować syna przed popełnieniem błędu. Taka synowa najwyraźniej jej nie odpowiadała.
Jednak nie wiedziała, co dokładnie powinna zrobić i jak się zachować. Próbowała zasięgnąć rady przyjaciółek. Ola współczuła jej i poradziła, by porozmawiała z Izą. Powiedziała, że Andrzej jest bardzo młody na to, by stworzyć rodzinę, zwłaszcza jeśli kobieta ma dzieci z poprzedniego małżeństwa.
Z Elą było zupełnie inaczej: ona sama spotykała się z mężczyzną, który był o sześć lat młodszy. Postanowiła zrobić tak, jak radziła Ola, i pojechała do tej kobiety. Zebrała się na odwagę i postanowiła ją poznać.
„Dzień dobry, Izabela! Jestem mamą Andrzeja”.
„Dzień dobry. Jesteście do siebie podobni. Proszę wejść”.
Weszła do salonu, a potem do kuchni. Drzwi do spiżarni były uchylone, spojrzała: ani jednego słoika! Najwyraźniej kobieta w ogóle nie robi przetworów. Wtedy zauważyła chłopca. Jasne blond włosy i zielone oczy, szczery uśmiech... Tak bardzo przypominał Andrzeja, gdy był dzieckiem!
„Cześć! Jak masz na imię?”.
„Cześć. Mam na imię Sebastian”. Chłopiec spojrzał na nową znajomą z zainteresowaniem. Kiedy wręczyła mu samochodziki, jego radość sięgnęła zenitu.
„Och, marzyłem o takich! Skąd Pani wiedziała? Jest Pani wróżką, prawda? Mama powiedziała mi, że takie samochody są drogie. Mamo, zobacz, można otworzyć drzwi, maskę i bagażnik!”.
Następne dwie godziny Pani Halina spędziła z Sebastianem, bawiąc się samochodzikami. Potem patrzyli, jak kręcą się koła. Kobieta była szczęśliwa. Mały Sebastian bardzo jej się spodobał! Wydawało jej się, że odwzajemnia jej uczucie.
Przy nim Pani Halina czuła się tak samo młoda jak jego matka Iza. Do tego była naprawdę piękna. Bardzo miła i inteligentna dziewczyna. Pani Halinie było wstyd, że przyszła do tego domu z pretensjami. Do tego miała zamiar skłócić tę dziewczynę ze swoim synem.
„Cieszę się, że poznaliśmy się!” - powiedziała na pożegnanie. Nie zamierzała mówić nic więcej.
„Czy Pani przyjdzie do nas jeszcze? Proszę przyjść, jest Pani miła. Nie zdążyłem pokazać wszystkich moich zabawek”.
„Oczywiście, że przyjdę. Z kolei pragnę zaprosić Ciebie, twoją mamę i siostrę do mnie. Proszę o tym nie zapomnieć!”.
Wtedy do mieszkania weszła dziewczynka z wielką kokardą na głowie. Starsza siostra Sebastiana wróciła ze szkoły. Jej duże niebieskie oczy wpatrywały się w nią ze zdziwieniem i zachwytem.
„Wiem, kim Pani jest. Jest Pani mamą Andrzeja, jest do Pani bardzo podobny! Mówił mi, że będę miała drugą babcię, ponieważ mama taty zmarła. To Pani, prawda?”.
Od teraz Pani Halina miała wnuki. Rok później cała rodzina spodziewała się kolejnego dziecka: Iza zaszła w ciążę. Wszyscy byli szczęśliwi i tylko Sebastian trochę się martwił: „Babciu, czy będziesz mnie kochać tak samo jak teraz? Kiedy urodzi się brat lub siostra, czy wszyscy będą bardziej kochać najmłodsze dziecko?”.
„Och, oczywiście, że będę cię kochać tak samo jak wcześniej. Wiesz, gdyby nie ty, nie wiem, co wtedy zrobiłabym. Dziękuję za twoją miłość, wnuczku!”.