Moja teściowa jest bardzo sprytną kobietą - o mało nie zabrała nam z mężem mieszkania. Oczywiście udało nam się odzyskać mieszkanie, ale teraz matka mojego męża nie utrzymuje z nami kontaktu.
Nie powiem, żebyśmy byli bardzo smutni z tego powodu. Nawet jej własny syn nie zrozumiał dlaczego postąpiła w ten właśnie sposób.
Pobraliśmy się z mężem jakieś dwa lata temu. Nie mieliśmy wtedy własnego mieszkania, więc zdecydowaliśmy wynająć. Wtedy nie myśleliśmy o kredycie hipotecznym. Ze względu na lockdown nie mieliśmy pojęcia, co wydarzy się jutro. Co innego przeprowadzić się z wynajmowanego mieszkania na jakiś czas do rodziców, a co innego nie móc spłacać kredytu hipotecznego. Postanowiliśmy więc poczekać.
Odkładaliśmy pieniądze, lecz nie na konkretny cel, załóżmy kredyt hipoteczny, tylko ogólnie. Może na mieszkanie, może na czarną godzinę - cokolwiek się wydarzy. Ze względu na niestabilną sytuację, szukaliśmy jakiejkolwiek pracy, aby mieć więcej oszczędności, póki mamy na to szansę. Nie chcieliśmy zwracać się o pomoc do rodziców. To byłoby żenujące.
Nie byliśmy Rothschildami, ale byliśmy spokojniejsi o przyszłość. Sytuacja na rynku pracy wydawała się poprawiać i zaczęliśmy myśleć o kredycie hipotecznym. Ale moi rodzice wyprzedzili nas, dając nam fantastyczny prezent: mieszkanie.
Okazało się, że mój ojciec miał działkę na wsi, a moja matka odziedziczyła mieszkanie w małym miasteczku po swojej ciotce. Sprzedali to wszystko, a za uzyskane pieniądze postanowili podarować mi mieszkanie.
Mój radosny wrzask było słychać chyba w całym mieście. Moi rodzice zrobili prawdziwą niespodziankę.
Teściowa odwiedziła nas zaraz po przeprowadzce, mimo że nie zamierzaliśmy organizować parapetówki. Zajrzała do wszystkich kątów, obejrzała wszystko i powiedziała jedynie „nieźle”. Nie spodziewałam się czegoś więcej, gdyż najlepsze rzeczy mogą pochodzić tylko od niej.
Zdecydowaliśmy z mężem, że zorganizujemy prawdziwą parapetówkę po urlopie. Tak, zamierzaliśmy wyjechać na wakacje. Oczywiście pieniądze można było wydać bardziej rozsądnie, ale naprawdę chcieliśmy odpocząć, zapomnieć o wszystkich zmartwieniach, zacząć nowy rozdział życia i odzyskać energię. Tym bardziej, że znaleźliśmy ofertę last minute.
Część naszych oszczędności przeznaczyliśmy na umeblowanie mieszkania. Odświeżyliśmy niektóre rzeczy, zamówiliśmy meble i przewieźliśmy rzeczy, które były przechowywane u moich rodziców. Udało nam się zrobić prawie wszystko przed wyjazdem, ale jeden sklep nie dostarczył nam towaru.
Zamówiliśmy sofę i fotel i mieli wszystko dostarczyć tuż przed naszym wyjazdem. Jednak zadzwonili i powiedzieli, że będą w stanie dostarczyć towar dopiero za trzy dni z powodu pewnych problemów z dostawcą. Zgodziliśmy się, ponieważ nie mieliśmy innego wyjścia. Musieliśmy poprosić teściową o pomóc, by odebrała dostawę.
Poprosiłabym rodziców, ale wyjechali na jubileusz siostry mojego taty. Dlatego musieliśmy zostawić klucze mamie mojego męża. Byłam już przygotowana na to, że przejrzy wszystkie nasze rzeczy, ale nie obchodziło mnie to, niech ogląda. Nie znalazłaby niczego podejrzanego i nie mogłaby na nic ponarzekać. Jednak tego, co zrobiła, zupełnie się nie spodziewałam.
Spędziliśmy z mężem niezapomniane wakacje i wróciliśmy do domu. To były intensywne wakacje, więc chcieliśmy wziąć prysznic i położyć się na kanapie. Ale czekała na nas niespodzianka - w naszym domu przebywała siostra mojego męża wraz ze swoją rodziną. To zaskoczyło zarówno nas, jak i ją.
Otworzyłam drzwi kluczem i zobaczyłam szwagierkę, która stała w korytarzu z młodszym synem na rękach. W pokoju był włączony telewizor, do tego unosił się zapach jedzenia. Nikt się nie odzywał.
Mój mąż zabrał głos jako pierwszy i zapytał, co się dzieje. Nie będę opisywać szczegółów, wszelkich pytań i nerwowego śmiechu. Chodzi o to, że do naszego mieszkania wprowadziła się moja szwagierka z mężem i dwójką dzieci.
Po naszym wyjeździe teściowa przyszła do swojej córki i powiedziała jej, żeby spakowała swoje rzeczy - przeprowadzają się do miasta. Szwagierka i jej rodzina. Marzeniem mojej szwagierki od dawna była przeprowadzka do miasta z wioski, w której mieszkała z rodziną.
Tu są szkoły, przedszkola, praca, rozwinięta cywilizacja. Jednak ciągle nic z tego nie wychodziło, ponieważ wynajęcie mieszkania wiązało się z dużymi kosztami, a do tej pory w rodzinie pracował tylko jej mąż.
Nagle przychodzi jej matka i mówi, że dogadała się z synem, że pozwoli siostrze zamieszkać w naszym mieszkaniu. Rzekomo uzgodniono, że rodzina mojej szwagierki wprowadzi się do naszego mieszkania, podczas gdy my będziemy nadal oszczędzać na wkład własny. Przecież nie mamy jeszcze dziecka, więc jest nam łatwiej oszczędzać niż szwagierce.
Siostra próbowała dodzwonić się do brata, ale ten wyłączył telefon gdy był na wakacjach. Uznała, że mama nie będzie kłamać, więc szybko spakowała niezbędne rzeczy, wzięła klucze od teściowej i wprowadziła się, nie mogąc uwierzyć we własne szczęście. Potem wróciliśmy. Nikt się nie spodziewał tego.
Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. Zrobiła to bardzo sprytnie i to w tak krótkim czasie. Brawo dla teściowej. Mój mąż i szwagierka próbowali dodzwonić się do swojej matki, lecz ta nie odbierała. Poradziłam im, żeby przełożyli rozmowę na później, gdyż musieliśmy zdecydować co dalej.
To, co spotkało nas, mojego męża i mnie, zdecydowanie nie było tym, co można chcieć po podróży. Ale należało rozwiązać ten problem. Siostra mojego męża przepraszała i płakała, próbując w pośpiechu spakować rzeczy. Dzieci, wyczuwając napięcie matki, zaczęły kaprysić.
W końcu wszyscy postanowiliśmy się uspokoić. Mąż mojej szwagierki wrócił z pracy i usiedliśmy do stołu, by rozwiązać problem. Tak naprawdę szwagierka nie była świadoma całej sytuacji, po prostu uwierzyła matce.
Nie mieliśmy do niej żadnych pretensji, była bardzo zdenerwowana i przepraszała za to, co się stało, ale tak naprawdę nie mieli dokąd pójść. Po prostu nie mają pieniędzy na wynajęcie mieszkania.
Postanowiliśmy z mężem, że pożyczymy naszym krewnym pieniądze na wynajęcie mieszkania i damy im tydzień na znalezienie odpowiednego lokum i pomożemy w przeprowadzkę.
Przez tydzień postanowiliśmy mieszkać u moich rodziców, którzy nie mieli nic przeciwko. Oczywiście byli zaskoczeni zaistniałą sytuacją. W ten sposób poradziliśmy sobie z problemem, który zafundowała nam teściowa.
W końcu udało się z nią porozmawiać i zapytać dlaczego to zrobiła. Odpowiedź była następująca. Nie sądziła, że mamy czelność wyrzucić rodzinę z dwójką dzieci. Poza tym uważała, że dostaliśmy mieszkanie za darmo.
Moja szwagierka i dzieci bardziej tego potrzebowały, a my mogliśmy dalej oszczędzać na wkład własny i kupić sobie inne mieszkanie. Przecież i tak nie mamy jak na razie dzieci.
- Nikt was nie zmuszał do przepisania mieszkania. Przecież do was należy, jednak zrobilibyście dobry uczynek, pomagając siostrze i siostrzeńcom. Okropnie się zachowaliście - podsumowała teściowa.
Myślę, że ta kobieta ma nie po kolei w głowie. Normalny człowiek nigdy by o czymś takim nie pomyślał. Oskarżyła nas również o to, że okropnie się zachowaliśmy. To nasza wina, że córka teraz nie chce się z nią komunikować. Może nie trzeba było jej okłamywać?
Nawiasem mówiąc, nadal utrzymujemy kontakt ze szwagierką i jej rodziną. Jednak syn i córka nie komunikują się ze swoją matką.
Główne zdjęcie: youtube