Bernard Shaw powiedział: "Jeśli zaczynasz od samopoświęcenia dla tych, których kochasz, kończysz nienawidząc tych, dla których się poświęciłeś. W dużej mierze tak właśnie jest.

Jeśli człowiek nie myśli o sobie przez cały czas, a zamiast tego myśli o innych, to mogą być dwa scenariusze konsekwencji. W jednym scenariuszu taki człowiek skończy z chorobą, bo okaże się, że tylko w ten sposób może liczyć na opiekę.

Całe życie był na zawołanie bliskich i dopiero poważna choroba pozwala mu wreszcie odetchnąć, otrzymać opiekę od bliskich, upewnić się, że on też coś dla nich znaczy poza byciem sługą na każde zawołanie.

W innej wersji skończy się to pretensjami do wszystkich. Człowiek nadal będzie wszystko robić, myśleć o innych, ale za każdym razem będzie się obrażał, że za mało mu się dziękuje, że za mało się go ceni, że nie rozumieją jego wielkiego poświęcenia dla nich.

Naturalnie, wszyscy inni będą tym bardzo poirytowani. Od bliskich wtedy usłyszy: "Nie prosiliśmy cię o nic", "Dlaczego musiałeś to zrobić". Będzie jeszcze bardziej urażony i tak błędne koło się zamyka. Aż w końcu dojdzie do konfliktu, do kłótni, czasem do trudnej, destrukcyjnej relacji.

Główne zdjęcie: zazerkalye.info